Zamknięcie połowy przestrzeni handlowej w najbardziej dochodowym okresie w roku świadczy o nie do końca przemyślanej taktyce zarządu PPL – firmy, od której zależy przyszłość nie tylko większości polskich lotnisk, ale ewentualnie także jednego z największych projektów transportowych w historii współczesnej Polski – Centralnego Portu Komunikacyjnego.



Tegoroczne wakacje są pechowym okresem dla urlopowiczów i osób często korzystających z warszawskiego lotniska Chopina. Gwałtowny rozrost siatki połączeń PLL LOT doprowadził do maksymalnego wykorzystania floty przewoźnika, co przy licznych usterkach i utrudnieniach w płynności ruchu lotniczego (strajki kontrolerów, duże obciążenie lotnisk w okresie wakacyjnym etc.) poskutkowało punktualnością LOT-u na poziomie zaledwie 61% w okresie od 1 do 10 lipca 2018 roku. Pozostałe duże europejskie linie również borykają się z licznymi zakłóceniami w rozkładach lotów.
Opóźnienia, bolączka przewoźników, to często sukces sklepów lotniskowych, w których pasażerowie spędzają czas w oczekiwaniu na swój lot.
Z niebagatelnego znaczenia wpływów ze sklepów wolnocłowych świetnie zdają sobie sprawę inne polskie lotniska, np. w Modlinie czy Gdańsku, co wielokrotnie podkreślały władze obu portów. To drugie, w ciągu ostatnich miesięcy, podobnie jak Okęcie, przeprowadziło poważną przebudowę swojej strefy usługowej, lecz większość prac przypadła na luźniejszy turystycznie okres zimowy.
Naturalny w wakacje jest wzmożony ruch czarterowy. Pasażerowie lecący na urlop są o wiele bardziej skłonni do zakupów w sklepach wolnocłowych, szczególnie gdy podróżują do krajów spoza Unii Europejskiej i mogą skorzystać z niższych cen „duty-free”.
Jednak komplikacje w planowaniu wynajmu przestrzeni usługowych na stołecznym lotnisku im. Chopina doprowadziły do kuriozalnej sytuacji, w której pomimo wielu potencjalnych klientów, lotniskowe sklepy, na skutek zmiany operatora, są zamknięte w szczycie sezonu (zamiast np. zimą), a lotnisku grozi sądowa batalia z firmą Lagardere Travel Retail (LTR), która uważa, że sposób wyboru na operatora sklepów konkurencyjnej Baltony przez PPL był niezgodny z prawem. Co ciekawe, mimo zapewnień PPL o transparentności transakcji, na jaw wyszło, że oferta Lagardere była jednak lepsza od oferty konkurenta z uwagi na zrzeczenie się przez LTR tzw. czynszu adaptacyjnego, co pozwoliłoby zaoszczędzić PPL-owi nawet 18 mln zł!
Lotniska przyzwyczaiły nas do wysokich cen napojów, jednak poszukiwanie otwartych sklepów i czekanie w długich kolejkach, by zdobyć butelkę wody, zdecydowanie nie należą do typowych form spędzania czasu przed lotem, a już z pewnością nie przystoi to portowi z aspiracjami do bycia międzynarodowym hubem i liderem regionu.
Braku możliwości swobodnego zakupienia napojów podczas największej od lat fali upałów w naszym kraju nie można usprawiedliwiać dostępnością (nielicznych) kraników z wodą pitną, których obecnością chwalą się władze warszawskiego lotniska.
Gwałtownym rozwojem LOT-u
zostały wyraźnie nadwyrężone również moce przerobowe obsługi naziemnej, która nie nadąża z wyładowywaniem bagaży z samolotów, co w niektórych przypadkach powoduje konieczność nawet kilkudziesięciominutowego oczekiwania.
Choć firmy handlingowe …

Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 3(60)/2018.

Wiadomości i informacje z Warszawy http://kurier-warszawski.pl