Uparli się. Uparli się niczym przysłowiowy szczerbaty na suchara, żeby za wszelką (w dosłownym sensie) cenę odbudować dom ruskiego kupca Skwarcowa przy placu Piłsudskiego. Obiekt, błędnie zwany przez niektórych Pałacem Saskim. 

Pisaliśmy już o tym absurdzie  wielokrotnie w Kurierze Warszawskim. Zainteresowanych odsyłamy do artykułów:

Pokazywaliśmy błędy i bezsensy owego projektu. Na próżno. Pomysłodawcy tego niemądrego zamierzenia posuwają się do wszelkich możliwych manipulacji, by jakoś je uzasadnić. Przeinaczają fakty (w tym „czas i miejsce akcji”), a nawet uciekają się do najzwyklejszych kłamstw.

Przeinaczeniem i kłamstwem

Przykłady? Proszę bardzo: 

Iwan Skwarcow, rosyjski spekulant
  • Z rosyjskiego hochsztaplera budowlanego Iwana Skwarcowa, zausznika polakożercy Paskiewicza, zrobili polskiego patriotę Jana Skworcowa. Tymczasem Skwarcow był spekulantem, który dorobił się na dostawie materiałów budowlanych służących do wzniesienia Cytadeli Warszawskiej i Cytadeli w Modlinie. Obie służyły represjonowaniu narodu polskiego.
  • Dalej idzie półprawda (a słusznie się mówi, że takowa jest gorsza niż pełnowymiarowe kłamstwo): w apartamentach domu dochodowego tegoż kupca (początkowo mieścił się tam nawet… burdel) rzekomo miała gościć rodzina Fryderyka Chopina. Owszem, Chopinowie przez pewien czas rezydowali, jednak nie tam, lecz w oryginalnym pałacu Wettinów! 
Wacław Ritschelo, prawdziwy twórca tzw. Pałacu Saskiego
  • Podają kłamczuchy, że owe dwa toporne gmaszyska, które teraz chcą za bajońskie kwoty odbudować, zaprojektował polski architekt wysokiej klasy Adam Idźkowski. Co również mija się z prawdą. W rzeczywistości było bowiem to coś „dziełem” miernego czeskiego budowniczego (dziś powiedzielibyśmy, że gość był z drugiej, a może nawet trzeciej ligi), Wacława Ritschela. A ten nasz, skądinąd dobry projektant, niestety podobnie jak ten pierwszy, lubiący kolaborować z Petersburgiem (zaprojektował nawet carski pałac w… Łazienkach, na szczęście do realizacji nie doszło, został zawezwany, by ratować ową kupiecką inwestycję. Bo groziła jej katastrofa budowlana! Rzeczywiście, to Idźkowski wymyślił ową słynną kolumnadę. Po to, by rozparła oba źle zaprojektowane4 budynki i tym samym uchroniła je przed zawaleniem. 

Cóż, wielki admirator i inicjator „specustawy” mającej umożliwić realizację tej hecy, czyli aktualny główny lokator pałacu przy Krakowskim Przedmieściu 45/50, już wielokrotnie wykazywał się brakiem znajomości historii naszego kraju, ale w tym konkretnym przypadku pobił wszelkie rekordy niewiedzy. Uzasadniania odbudowy tegoż budynku argumentem, że stanie się on „trwałym pomnikiem niepodległości, symbolem naszego państwa” (sic!) to już nawet nie nieporozumienie! To jest pojmowanie naszej historii a’rebours.

Wyjaśnijmy to. Po kolei. 

  • Prawdziwy Pałac Saski, wybitne dzieło architektury późnobarokowej

    To nie jest żaden Pałac Saski! Ten oryginalny, prawdziwy – wspaniałe późnobarokowe dzieło architektury, wzniesione według projektu „Jana Krzysztofa Naumanna, Karola Fryderyka Pöppelmanna i Joachima Daniela Jaucha  – saskich architektów przywiezionych z Drezna – było okazałe, rozbudowane wręcz fantastycznie (…)”*. To ten właśnie gmach był siedzibą polskich królów z dynastii Wettinów. Nieco zrujnowany po Powstaniu Listopadowym, z inicjatywy rosyjskich okupantów został PLANOWO WYBURZONY!!!

  • Obiekt, który wzniesiono później na jego miejscu, nie nosił nawet nazwy Pałacu Saskiego. Przez dziesiątki lat – także w czasach II RP – określany był powszechnie mianem Gmachu Sztabu Generalnego. 

Powoływanie się na rzekomą „polskość” obiektu jest absurdalne. Więcej, to skandaliczna wręcz bezczelność. Dom Skwarcowa istniał około stu lat, z tego polski był ledwie 20. Tak, Sztab Generalny WP rezydował tam niecałe dwadzieścia lat! W przeciwieństwie do Armii Rosyjskiej (WOW), która okupowała nasz kraj przez dziesięciolecia, a jej sztabowcy zajmowali lokale „u Skwarcowa” przez ponad pół wieku! To, że po wyjściu Rosjan z Warszawy obiekt ten zajęli wpierw pruscy żołnierze, a później nasi, wynikało tylko z jednego – był on doskonale przystosowany dla potrzeb wojska. Miał swoje łącza telefoniczne i telegraficzne, był także odpowiednio zabezpieczony, itd., itp. Z „polskością” zaś nie miał nic wspólnego! 

Namiestnik rządzi

Ciężko jednak dzisiaj znaleźć te niewygodne dla obecnej władzy historie, bo… Internet jakby został objęty cenzurą, czy może raczej autocenzurą. W niezwykle popularnej „Wikipedii” nie ma ani słowa o tych sprawach niewygodnych. Nie znajdziecie w artykule o „Pałacu Saskim” czeskiego mizeroty architektury. Wielu innych faktów – tych „niesłusznych” – również łatwo nie odszukacie. I wreszcie, jakoś tak niewiarygodnie cicho jest o inicjatorze wpierw wyburzenia prawdziwego pałacu, a później wzniesienia tego „czegoś”, co dzisiaj poniektórzy chcą odbudować.

Iwan Paskiewicz, jeden z najbardziej bezwzględnych namiestników Królestwa Polskiego, nienawidził Polski i Polaków

A chodzi o „Księcia Warszawskiego”, feldmarszałka Iwana Fiodorowicza Paskiewicza. Tego od mrocznej „nocy paskiewiczowskiej”. Jednego z największych w historii polakożerców.  Był Paskiewicz carskim namiestnikiem w Królestwie Kongresowym. Polaków – swoich poddanych – szczerze, z całego serca nienawidził. I rządził jak chciał. Dotyczyło to, a jakże, także sprawy Pałacu Saskiego. Otóż – o czym mało co się mówi – ów „Książę Warszawski” zarządził, żeby coś zrobić ze zniszczoną i opuszczoną dawną siedzibą królów polskich. Oferentom chętnym do tego przedsięwzięcia postawił jeden wymóg, który umożliwiał „wejście w ten interes”, a mianowicie: rozbiórka Pałacu Saskiego. Taki był warunek. 

 

Grobowiec Skwarcowa na cmentarzu prawosławnym w Warszawie

„Przetarg” wygrał oczywiście Skwarcow, który już wcześniej pracował dla Paskiewicza, m.in. przy budowie cytadeli warszawskiej i rozbudowie twierdzy w Modlinie. Ogłoszono – chyba tylko dla niepoznaki – konkurs na nowy budynek. Wygrał go Henryk Marconi, ale projekt utrzymany w stylu weneckiego klasycyzmu nie spodobał się „panu i władcy” z Pałacu Namiestnikowskiego przy Krakowskim. Konkurs został więc… unieważniony. I tak wskutek kaprysu Paskiewicza przyjęto do realizacji wizję trzeciorzędnego budowniczego Wacława Ritschela. Bo była ona utrzymana w jego – Paskiewicza – ulubionym stylu neoklasycyzmu patersburskiego! W często cytowanych źródłach – m.in. Wikipedii – oczywiście nie znajdziecie o tym informacji, ale za to dużo mówi się o „przebudowie” pałacu. Co zakrawa na kpinę, by wyburzenie nazywać „przebudową”. To możliwie jest tylko u nas, w Polsce.

O co zatem tak naprawdę z tą odbudową?

Stare przysłowie mówi, że „jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o… pieniądze”. Czy w tym konkretnym przypadku też o to „może się rozchodzić”? Wysmażenie przez wielbicieli domu Skwarcowa specustawy ewidentnie na to wskazuje. Ta specustawa daje nieograniczone wprost możliwości. Przyznane 2,5 mld zł można „zagospodarować” jak się chce, gdzie się chce, i co najważniejsze, zapłacić komu się zechce. Specustawa pozwala bowiem wyeliminować wszystkie prawne zapisy dotyczące tego miejsca. 

  • Po pierwsze – ustawy O ochronie zabytków. Przypomnijmy: Grób Nieznanego Żołnierza w obecnej postaci jest zabytkiem chronionym prawem. Jest też chroniony Prawem Autorskim. Również piwnice, które pozostały po prawdziwym Pałacu Saskim, są chronione prawem jako zabytek. Zainteresowanych odsyłamy choćby TU
  • Dalej: Ogród Saski również jest chroniony prawem. W swoich obecnych granicach, czyli wzdłuż ulicy Królewskiej aż do placu Małachowskiego, czyli tam gdzie przed wojną stały kamienice. Dzisiaj nie można tego wyjątkowego parku „ruszyć”.  Specustawa ma to wszystko „obejść”. 
  • Ale na tym nie koniec. Bo, co najważniejsze, ten „wynalazek legislacyjny” partii rządzącej daje możliwość pominięcia wszelkich innych praw, takich jak budowlane, przetargów, konkursu, wykonawców, etc. Chcemy, to bierzemy do roboty kogo chcemy, kto nam się podoba. A i płacimy mu za to wedle naszego uznania. A będzie z czego, wszak do podziału będzie 2 500 000 złotych. Dużo, co nie ? 

Przeciwnicy tego niemądrego pomysłu wyliczają jak taką potężną kwotę można z sensem wydać. Nie zapominajmy też o jeszcze jednej rzeczy. Po wbiciu pierwszej łopaty na terenie Ogrodu Saskiego zapewne zjawią się natychmiast potomkowie spadkobierców tych kilku kamienic z Królewskiej i zażądają odszkodowań. Liczonych w setkach milionów, bo wszak to miejsce bardzo zacne i tyle warte. 

Trzeba przyznać, że koszt tej zachcianki grupki ludzi nie znających własnej historii, będzie niebywale wysoki. Ale może chodzi tu jeszcze o coś innego? 

  • Pomnik Paskiewicza w Warszawie

    Odbudowa kamienic Skwarcowa na pewno ucieszy niektórych rosyjskich historyków i architektów, którzy z dumą będą podkreślali, że my Polacy tak bardzo doceniamy kunszt artystyczny feldmarszałka Paskiewicza i jego „cudo” odtwarzamy. To w takim razie może pójść jeszcze dalej i niech wielbiciele tej „hecy” zaproponują odtworzenie przed Pałacem Namiestnikowskim posągu „Księcia Warszawskiego”, co? Wszak pod względem artystycznym był to dobry monument. I idąc jeszcze dalej – można jeszcze przywrócić kostium architektoniczny siedziby Korpusu Kadetów im. Suworowa przy Al. Ujazdowskich, gdzie gospodaruje Pierwszy Minister RP. Bo przecież w swojej pierwotnej formie budynek był bardzo ozdobny…

Korpus Kadetów im Suworowa