Trafiło się nam takie zdjątko. Ulicy Marszałkowskiej. Z lat zapewne 60. a może początku następnej dekady. Czyli z czasów mrocznej komuny i szarości peerelowskiej. Tak wszak przedstawia tamten okres nasza historiografia. Prawda? Bo – w przeciwieństwie do tego – dzisiaj mamy czasy fajne. Kolorowe, bogate i beztroskie, zdaje się. No, a obecna estetyka?! Sam miód-malina, jak mawia młodzież (od dziesiątków lat). 
Stara zasada mówi, że prawda leży zwykle gdzieś pośrodku. I wtedy, i teraz były miejsca ładne, upstrzone ferią kolorów, przyjazne mieszkańcom… Przykładów, zarówno tych peerelowskich, jak i obecnych można by pokazać bez liku. Ale nie znaczy to, że dzisiaj (podobnie jak i w minionej epoce siermiężnego socjalizmu) nie znajdziemy obszarów brudnych, zaniedbanych i urągających miastu. I to w miejscach centralnych.

Bo wystarczy tylko popatrzeć na tę naszą, niegdyś reprezentacyjna arterię – Marszałkowską. I jej najbliższe okolice. Wystarczy spojrzeć na skrzyżowanie jej odnogi noszącej miano Ludwika Waryńskiego z Nowowiejską. Oblepionie obrzydliwymi banerami mury niegdyś eleganckich, o dobrej architekturze budynków, bardziej przypominają azjatyckie miasta z połowy ubiegłego wieku niźli europejską stolicę dużego kraju. Władze miasta nawet chciały coś z tym zrobić i w celu poprawienia estetyki nawet uchwaliły stosowne przepisy, ale… Wojewoda Radziwiłł – przedstawiciel było nie było rządu i premiera – jako organ nadrzędny zakwestionował ją. I wszystko zostało po staremu. Nie, poszło nawet dalej. W pandemicznej rzeczywistości, po dwóch lockdownach wiele firm, sklepów, placówek rzemieślniczych, kulturalnych etc padło. I, co było oczywistym tego następstwem, opuściło swoje lokale. I te dzisiaj straszą pustymi witrynami. Pustymi i wieczorami ciemnymi. Bo nie ma ci na nie chętnych. Dodatkowo, coraz wyższe ceny za prąd powodują, że nawet te sklepy, które mają najemców nocą straszą nieoświetlonymi oknami, bo przecież trzeba oszczędzać. 

Efekt tego widać wszędzie. I na niegdyś reprezentacyjnej Marszałkowskiej, jak najbardziej, też. Wystarczy popatrzeć na poniższą fotografię…

***

Materiał dostarczony przez Stowarzyszenie „Marszałkowska”