Ciekawa opowieść o miłości, ale również o czasie, który w pewien sposób determinuje zachowania i określa danego człowieka. Dwójka bohaterów poznaje się, by móc wspólnie przeżywać fantastyczne chwile w wydawałoby się nudnej i żmudnej pracy. Wiele rozczarowań, wiele emocji, ale również wiele powrotów i zaskoczeń – to wszystko daje widzowi film „Walc w alejkach”. Przekonajcie się!

Bohaterem filmu jest Christian, który zaczyna pracować jako asystent zaopatrzenia w supermarkecie gdzieś we wschodnich Niemczech i tym samym trafia do nowego, nieznanego świata długich korytarzy, zgiełku przy kasach i wózków widłowych. Pod okiem kierownika Bruna nieśmiały i wycofany Christian będzie starał się opanować trudną sztukę kierowania wózkiem widłowym, a także zbliżyć do współpracowniczki Marion z działu ze słodyczami. Niestety, wybranka jego serca jest już mężatką, a dodatkowo pewnego dnia idzie na dłuższe zwolnienie lekarskie. Wówczas Christian wpada w emocjonalny dół i niewiele brakuje, by demony jego starego życia znów go dopadły.

Życie głównego bohatera, Christiana, jest więc przepisowo ciemne i puste, zaprojektowane jakby na wzór brudnej klitki, w której spędza noce i je posiłki. To facet po przejściach (tatuaże na całym ciele), w dodatku małomówny i zamknięty w sobie, musi się zatem liczyć, że w nowej pracy od razu znajdzie się na cenzurowanym. Tymczasem załoga marketowej nocnej zmiany – złożona z podobnie niepozbieranych indywiduów – zamiast drwić, roztacza nad Christianem opiekuńcze skrzydła. I oczywiście Marion – pracownica działu ze słodyczami – w której Christian się podkochuje. Kobieta ma swoje mroczne sekrety, w dodatku jest zamężna, ale pomyślnemu rozwiązaniu romansu kibicuje w sekrecie prawie cała załoga nocnej zmiany. O Marion trzeba się jednak postarać, a w scenerii zgoła nieromantycznej, rutynowej pracy może się to zakończyć spektakularną porażką. Na film warto się wybrać przede wszystkim ze względu na ciekawą konwencję historii miłosnej opowiedzianej z perspektywy bardzo hermetycznego miejsca pracy.