Dostałem „przesyłkę opłaconą”. W zasadzie to list, który listonosz wrzucił do skrzynki. Hmm… Zdziwił mnie na kopercie wielki stempel głoszący, że rzecz dotyczy referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Gronkiewicz – Waltz. A obok, w miejscu znaczka pocztowego informacja, że opłata została „przerzucona na adresata”. Dobra, ale kimże jest ów „adresat”. Z koperty wynika, że to, cytuję: Referendum FUP Warszawa 93… I dalej adres i skrzynka pocztowa. Nic mi to nie mówi. Zaglądam więc do koperty i… No, nie wierzę własnym oczom! Podpisany jest Piotr Guział! Ten sam co to już raz próbował zwalić z fotela prezydenckiego HGW. Z bardzo mizernym skutkiem – całe jego pierwsze referendum przechwyciła główna wówczas partia opozycyjna i było – jak to młodzież mawia – pozamiatane. Referendum było nieważne. I teraz znów. Uff. Można by powiedzieć uparty gość z tego Guziała. W liście pisze on o grupie inicjatorów tegoż przedsięwzięcia. No i kto wchodzi w skład jej? W większości nieznane szerszej opinii publicznej nazwiska. Owszem jest Piotr Ikonowicz niezłomny obrońca lokatorów. Jeden z nielicznych polityków wierny swoim zasadom, których nigdy nie zmienia. Człowiek o którym można mówić tylko z najwyższym szacunkiem. Ale to jedno nazwisko…
Jako przyczynę referendum podaje Guział aferę reprywatyzacyjną. Fakt – skandaliczną aferę. Ale czy oby naprawdę mu o to chodzi? Czy nie ma w tym swojego prywatnego-politycznego interesu? Guział świetnie się niegdyś zapowiadający samorządowiec (był wszak burmistrzem Ursynowa) wskutek – jak mi się wydaje – zadufania i zbytniej pewności siebie zaprzepaścił wszystko. Bo… tak bardzo pragnął być prezydentem Warszawy. Ale wtedy gdy podejmował pierwszą próbę wysadzenia ze stołka HGW nie wyciągał argumentów reprywatyzacyjnych. Bo co? Nie wiedział? E tam. Przecież ta afera ciągnie się od 25 lat! I wszystkie rządzące Warszawą partie tolerowały to! Więcej, wszystkie rządy RP po 1989 roku dopuszczały do tych kantów. I teraz wedle Guziała ma to być powód do usunięcia akurat tej prezydent? Nie wierzę. Tu chodzi o co innego. Tu w grę wchodzi WIELKA POLITYKA. Nie ta samorządowa. To jest stracie rządzącego PiS-u z Platformą, która ciągle jeszcze ma przewagę w lokalnych samorządach. I teraz b. burmistrz – aktualnie za wiedzą i zgodą partii rządzącej zatrudniony na państwowej posadzie w PKP – liczy naiwnie, że przy tej okazji ugra coś dla siebie. Coś tak bardzo wymarzonego – prezydenturę Warszawy.
Nie wierzę w szczere zamiary Piotra Guziała i dlatego nie odpowiem na ten list. Nie odpowiem z jeszcze innego powodu. Z kręgów zbliżonych do rządowych donoszą, że wysłano takich listów podobno 800 tysięcy! Rany boskie, przecież to kupa kasy! Nawet gdyby Poczta Polska dała jakieś zniżki etc to i tak kosztować to musiało majątek. Skąd inicjatorzy pod wodzą pana Piotrusia mieli taką forsę?! No skąd?
Pisze Guział w nagłówku listu: Wybierzmy Normalność – Wybierzmy Uczciwość. No to wybierzmy. I na początek niech Piotr Guział i poda do publicznej wiadomości:
ILE TO KOSZTOWAŁO I SKĄD BYŁY NA TO PIENIĄDZE…
Paweł Ludwicki