Absurdy prozy życia codziennego z naciskiem na politykę – oto główny temat Pana Eina… Oznacza to, że na scenie bywa „i śmieszno, i straszno” zarazem.

Pan Ein i problemy ochrony przeciwpożarowej tu utwór napisany przez znanego polskiego dziennikarza Wiktora Szenderowicza roku 2012. Tworząc, autor odwoływał się do Biedermanna i podpalaczy autorstwa Maksa Firscha. Teraz natomiast spektakl powstały na bazie tych dwóch dzieł scenicznych możemy obejrzeć w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Czego jednak możemy spodziewać się na scenie?

Tytułowy pan Ein to poczciwy człowiek żyjący w jednym z dużych europejskich miast. Jego spokojne życie zostaje zakłócone w chwili, gdy zostaje wyznaczony do sprawowania opieki nad wybuchającymi w okolicy z regularnością szwajcarskiego zegarka pożarami. Jak można łatwo się domyślić, nowe zajęcie antykwariusza sprawia mu nie lada problemy, doprowadzając nierzadko do groźnych, a zarazem śmiesznych sytuacji.

Sztuka w reżyserii Wojciecha Adamczyka przejawia wyraźne cechy satyry politycznej. Pan Ein to człowiek jakich miliony na tym świecie, próbujący stawić czoła wszechwładzy. Wygrać z nią nie jest jednak łatwo, a często wydaje się to być misją niemożliwą. Czy jednak mężczyzna i jego bliscy zdołają powrócić do swego dawnego, niezmąconego niczym życia? Odpowiedzi szukajmy w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Bez wątpienia warto uczynić to, ponieważ za przygotowanie spektaklu odpowiadają tak znane osobistości, jak: Marcelina Początek-Kunikowska (scenografia) czy Anna Englert (kostiumy). Obsada aktorska także nie pozostawia wiele do życzenia, gdyż tworzą ją m.in. Leon Charewicz (w roli głównej), Joanna Jeżewska (żona Eina), Ewa Porębska (Helga, córka), Andrzej Zieliński (mer miasta) oraz Monika Pikuła (służąca). Jak zatem widać, na scenie nie zabraknie artystów przejawiających predyspozycje komediowe, co zapewnia dużą dawkę śmiechu, ale momentami również refleksji.