Narodziny komunikacji lotniczej w Polsce wiążą się z jedną ważną nazwą obszaru łąk, niegdyś miejscem ćwiczeń wojskowych, później torem wyścigów konnych, wzlotami pierwszych lotników zwanych awiatorami, siedzibą wytwórni samolotów i wielu innych pionierskich działań lotniczych. Obszarem tym było Pole Mokotowskie.



Nikt nie zna kraju, kto nie jeździ dyliżansem powietrznym.
Żaden podręcznik geografii nie pouczy mnie tak, gdzie w Polsce urodzajność, gdzie piachy i bagna, jakie są obszary miast, w jakim stosunku pozostaje ze sobą widome oku bogactwa kraju, a krajowa sieć komunikacyjna, jakie centra cierpią na brak dogodnych połączeń, w których naszej ziemi połaciach wieki minione zatrzymały się w biegu, a gdzie cywilizacja już dotarła i zadomowiła się. Wszystko to mam na żywej mapie – i to na mapie jakiej skali! […].
Tak pisał Adam Grzymała – Siedlecki, pisarz, dramaturg, historyk Warszawy. – Cytat z wpisu do księgi pamiątkowej Lotniska Mokotowskiego.

Historia Pola Mokotowskiego, nazywanego kolebką lotnictwa stołecznego, aeroklubów akademickich jest tematem obszernym podejmowanym przez historyków lotnictwa wielokrotnie. Pole Mokotowskie jest miejscem, skąd wyprowadzano ze stajni, czyli hangarów, wspomniane przez pisarza dyliżanse powietrzne albo aeroplany. Nie wiem, czy dzisiaj udałoby się namówić pasażerów przywykłych do luksusu portów lotniczych i pięknych samolotów do podróży bardzo dziwnymi statkami powietrznymi oraz do bardzo ubogich wyposażeniem drewnianych bud, by nie powiedzieć prymitywnej stacji samolotów, która pełniła funkcję lotniskowego portu.
Warto zwrócić uwagę, że ówczesne mianownictwo związane było z działalnością komunikacji naziemnej. Stąd mieliśmy, i częściowo pozostały do dziś, takie określenia jak zawiadowca lotniska, stacja lotnicza itp. Na pewno dlatego tak się działo, iż lotnictwem cywilnym zarządzało ministerstwo komunikacji. To samo, co od kolejek wąsko- i szerokotorowych i żeglugi wodnej.
Dla ścisłości historycznej odnotować trzeba kilka faktów. Dużo informacji o dawnych latach zawiera znakomity, dogłębny referat mgr. inż. arch. Kazimierza Duszy i mgr. Leszka Jonkajtysa „Lotnisko Mokotowskie kolebka pasażerskiej komunikacji lotniczej” opublikowany w 2000 roku w skrypcie po konferencji poświęconej 90-leciu Lotniska Mokotowskiego. Z pracy tej korzystałem m.in. w niniejszym szkicu.
Pierwsza handlowa przesyłka drogą lotniczą dotarła na Lotnisko Mokotowskie 10 czerwca 1913 roku. Nadeszła z Francji. Był to pakiet gazet francuskich i niemieckich zamówionych przez warszawskiego korespondenta gazety „Le Matin”. Samolot Morane-Saulnier pokonał trasę Paryż−Warszawa, lecąc przez Westfalię z lądowaniem w Berlinie. W sześć lat później, już w wolnej Polsce, na Lotnisku Mokotowskim wylądował pierwszy samolot pasażerski. Był to brytyjski Handley-Page serii 0/400. Demonstrowano przydatność tego statku powietrznego dla planowanej u nas komunikacji lotniczej.
Impuls do radykalnych działań wyszedł od władz lotnictwa wojskowego. W 1916 roku, z inicjatywy inż. Zygmunta Deklera, powstał Komitet Organizacyjny. Ten 14-osobowy komitet z brygadierem Józefem Piłsudskim na czele został zgłoszony do Tymczasowej Rady Stanu (był to czas zaboru niemieckiego) z prośbą o zatwierdzenie statutu planowanego Polskiego Towarzystwa Żeglugi Napowietrznej. Władze niemieckie statutu nie zatwierdziły. Zezwolono natomiast na prowadzenie kursów lotniczych. Kursy organizowano w Warszawie od lutego do maja 1917 roku. W Kuratorium Pierwszych Kursów Lotniczych znaleźli się politycy,

Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 3(60)/2018.

Wiadomości i informacje z Warszawy http://kurier-warszawski.pl