Od wielu miesięcy trwa przebudowa węzła komunikacyjnego Marszałkowska/Al. Jerozolimskie. Zbliżamy się już chyba do roku od czasu, gdy rozpoczęto prace. Wpierw zlikwidowano kwietniki na samym rondzie. Potem wzięto się za okolice. I tak mamy front robót budowlano-ogrodniczych rozpościerający się od ulicy Pankiewicza poprzez Nowogrodzką oraz Widok, sięgający prawie do Kruczej! Przy tej ostatniej ulicy trwa jeszcze inna przebudowa – placu Pięciu Rogów. 

Pozrywane chodniki, fragmenty jezdni, wykopy, poprzenoszone przystanki autobusowe – to widok do którego pomału zaczynamy się przyzwyczajać. Bo co innego możemy zrobić? Mnie zastanawia jednak parę innych spraw. Logistycznych. Ów tak bardzo szeroko rozciągnięty front robót.
Wszystko rozkopane. Dla zarówno tych zmotoryzowanych – jak i tych pieszych, i tych korzystających z komunikacji miejskiej – utrudnienia są ogromne! Zastanawiam się, czy nie racjonalniej byłoby zrobić wpierw jeden kawałek, np. ten przy Marszałkowskiej na wysokości Domów Centrum, potem kolejny przy nowym wieżowcu – tym na miejscu dawnego Universalu. Po czym przenieść się na drugą stronę zrobić nowe trotuary etc. przy Novotelu. I dalej do Nowogrodzkiej, by wreszcie skończyć całą zabawę w okolicach dawnej Cepelii i hotelu Polonia. Ale widać, tak się nie da. I mamy rozkopane chodniki i ulice na przestrzeni wielu, wielu tysięcy metrów kwadratowych.

Jeszcze jedno: podam taki oto przykład, który chyba mocno świadczy o braku jakiejkolwiek koordynacji. Spod Cepelii właśnie. Paręnaście tygodni temu ułożono tam nowy trotuar. Po kilkunastu dniach przybyła kolejna ekipa brukarzy i… w nowiutkim chodniku zaczęła wycinać podłużny pasek. Po czym ułożono na nim inne płytki. Takie dla niewidomych. Minęło kolejnych ileś dni i zjawiła natępna ekipa, która część z nich wymieniła. Jak za późnego Gomułki, kiedy do ledwo co oddanych do użytku domów mieszkalnych wkraczały spec-grupy… usterkowe, które poprawiały niedoróbki. Można tak? Można, bo kto komu zabroni? 

I jeszcze jedno z tej okolicy. Przy przystanku autobusowym obok wspomnianej Cepelii, przy budowanym od wielu miesięcy przejściu dla pieszych (uff, jest postęp – już ustawiono słupy z sygnalizacją świetlną) zrobiono trawnik. W odstępie 3 (słownie: trzech) kroków od wiaty przystankowej, pozostawiając wąziutkie dojście do niej. I – chyba po to tylko, by jeszcze bardziej utrudnić pasażerom dostęp do autobusu – posadowiono tam ciężki pojemnik na odpady. Jestem przekonany, że ów trawniczek nie przetrwa nawet jednego sezonu, bo śpieszący do autobusów pasażerowie, by nie biec naokoło, będą wybierali drogę na skróty. Przez ten mini zieleniec.

Na licznych płotach okalających tę wielką, rozbabraną budowę, wiszą banery reklamujące firmę Balzola. Bo ja wiem, czy ta ich „robota” jest dobrą reklamą? Śmiem w to wątpić. 

Paweł Ludwicki