Niewielki samochód w szarym kolorze, gdyby nie znaczek firmowy Alfy, nie zrobiłby na mnie wrażenia.
Taki szaraczek, pomyślałem sobie. Rychło okazało się,
że auto może się podobać nawet najbardziej wymagającym. A właśnie szary, matowy kolor wręcz zachwycił chociażby wielu moich sąsiadów. Podobnie przypadkowych kierowców na parkingu w Zakopanem. Okazało się też, że niewielkie gabaryty pojazdu skrywają całkiem spore wnętrze.



Alfa Romeo MiTo w środku kokietuje piękną, skórzaną tapicerką w czerwonym kolorze. Zadziwia też obszernością wnętrza. Wysokie osoby słusznej wagi sadowiły się w środku całkiem wygodnie. I coś, co dla mnie jest absolutnym hitem. Po raz pierwszy w przypadku samochodu o niskim zawieszeniu, wchodziłem i wysiadałem bez problemu. Dotychczas w autach podobnych siedziało się, owszem, bardzo wygodnie, ale wejście i wyjście było niemal koszmarem. MiTo pod tym względem bije inne auta na głowę. Do pełnego obrazu należy dodać ergonomicznie ustawioną kierownicę, czytelne wskaźniki, poręcznie umocowany lewarek automatycznej skrzyni biegów. Kierowca i pasażer z przodu siedzą naprawdę wygodnie. Komfortu w czasie jazdy przydaje także dwustrefowa klimatyzacja. Z tyłu już jest nieco gorzej, ci więksi sadowią się tam bez entuzjazmu. W samym kokpicie wszystko znajduje się pod ręką i jest łatwe do obsługi. Głęboko osadzone zegary analogiczne dobrze pasują do wnętrza. Obrazu nie psuje jakby zwykły, nieco ascetyczny prostokątny wyświetlacz seryjnego komputera. Przekazuje wszakże szybko i sprawnie wszystkie niezbędne informacje. I jeszcze rzut oka na drzwi, spore szyby bez ramek mają w sobie coś kokieteryjnego.
Trzeba przyznać, że mała MiTo proponuje też wcale niemało ułatwień podnoszących wysoko poprzeczkę komfortu jazdy. Dla mnie, poza np. tempomatem, to m.in. głośnomówiący system Blue&Me zintegrowany z kierownicą.
Pod maską, jak powiadają koneserzy w stajni testowanej MiTo, czeka 170 KM. To zapewnia prawdziwie sportowy styl jazdy tego autka, które do setki rozpędza się w siedem i pół sekundy. A to za sprawą turboładowanego silnika o pojemności 1,4 l.
To nie wszystko. System DNA po wybraniu opcji Dynamic czyni auto małą wyścigówką i przywiera plecy kierowcy do oparcia siedzenia. Do dyspozycji są jeszcze tryby normalnej jazdy i w warunkach złej pogody. W testowanej MiTo korzystałem z automatycznej skrzyni biegów, która fantastycznie się sprawdzała się na trasie, przydając jej niezwykłej zwinności. Mniej pewnie odczuwałem wspomnianą…

Edward Schwartz

Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 1 (58)/2018.

Wiadomości i informacje z Warszawy http://kurier-warszawski.pl