Nie, nie, nie! Nie można TAK robić – zdawałoby się poważnej – wystawy, poświęconej historii Polski i naszego miasta. Nie można ordynarnie kłamać. A tak niestety jest w przypadku wystawy na placu Piłsudskiego.

Ekspozycja została poświęcona dziejom pewnego budynku. Chodzi o tzw. Pałac Saski. Są tacy, który z uporem maniaka nazywają go pałacem, mimo że nigdy nim nie był.

Ale do meritum. Wystawa jest zatytułowana: „Przywracamy serce Niepodległej”. Ktoś kiedyś tak palnął – z tym sercem – i się przyjęło. Racjonalnie patrząc na to – zawsze myśleliśmy że sercem naszego kraju jest stolica, nasz sejm, ale na pewno nie dom dochodowy ruskiego kupca-spekulanta. Dodajmy, działającego na osobiste zlecenie znienawidzonego przez rodaków polakożercy generała (iluś-tam stopni) Paskiewicza. Tego samego, który krwawo zdobywał Wolę, był namiestnikiem Królestwa Polskiego i nadał sobie nawet tytuł „Książę Warszawski”. Tenże jegomość, wykonując polecenie cara, kazał rozebrać prawdziwy królewski pałac monarchów z dynastii Wettynów (u nas popularnie zwanych Sasami). Pałac będący dziełem znamienitego europejskiego architekta Poppelmanna, który na fundamentach dawnego dworu Andrzeja Morsztyna wzniósł okazałą rezydencję Sasów.

Kłamstwa, kłamstewka

I tu – na wystawie mamy pierwsze brzydkie kłamstwo. Rosyjskiego hochsztaplera, noszącego imię Iwan, autorzy tej fałszywki przechrzcili na Jana. Przedstawiając go jako kupca z Brześcia, z pominięciem jego narodowości i przemilczawszy fakt, że wykonywał ślepo polecenia Paskiewicza. Budował m.in. na jego zlecenie Cytadelę i twierdzę Modlin.

Cały rozdział wystawy zatytułowany został – „Przebudowa pałacu”. To tak, jakby wybudowanie Pałacu Kultury nazwać przebudową kwartału Złotej, Chmielnej, Sosnowej i wielu innych ulic, które zniknęły z mapy Warszawy.

Prawdziwy, nie istniejący od XIX w. Pałac Saski królów Polski z dynastii Wettynów
Pałac Skwarcowa i pomnik hańvy (czy to ruskie cudo też chcecie odbudować?)

Dalsze kłamstewka. Nazywają autorzy owej wystawy „ówczesnym apartamentowcem” dwie kamienice w stylu ciężkiego petersburskiego klasycyzmu, które zastąpiły późnobarokowy pałac królewski.

Nie, nasz opis jest za słaby, to trzeba zacytować. „Odbyła się gruntowna modernizacja gmachu według projektu Wacława Ritschla, zmodyfikowanego przez Adama Idźkowskiego. Powstał wówczas ekskluzywny apartamentowiec ówczesnej Warszawy…”. Kłamstwo pogania kłamstwo nahajką. Rzeczywiście Iwan Skwarcow wynajął bardzo pośledniego czeskiego architekta, który rzeczywiście zaprojektował mu dwa kompleksy kamienic w miejscu zrównanego z ziemią pałacu Wettynów. A że był architektem słabiutkim, a ruski hochsztapler był oszczędny, oba wybudowane budynki rychło zaczęły straszyć widmem katastrofy budowlanej.

Na pomoc wezwano Idźkowskiego (dla odmiany architekta bardzo dobrego, ale zawsze względem zaborcy usłużnego). No i udało się to ruskie cudo uratować za pomocą prostego architektonicznego tricku – czyli wznosząc kolumnadę, która podtrzymała oba budynki. I tak powstał ten – zdaniem autorów wystawy – „ekskluzywny apartamentowiac”. A po prawdzie chałupa do wynajęcia, gdzie aby zgarnąć zysk, nie pogardzono nawet takim sposobem, że część pokojów wynajęto na dom schadzek – jak to wówczas nazywana. A krótko po naszemu – na zwyczajny burdel. Widać interes nie był tak mocno dochodowy.

Ale autorzy wystawy zapragnęli jakoś ten fakt ukryć. Przedstawili zatem szacownych mieszkańców pałacu. Wśród nich rodzinę Chopinów. To tam właśnie rzekomo objawił się talent Fryderyka. Tyle że Chopinowie mieszkali tam od 1811 roku, a Moskal Skwarcow nabył pałac w 1839 i go rozebrał. W wybudowanym około 1841 roku gmaszysku najsłynniejszy polski kompozytor mieszkać nie mógł, ba – nawet nie wiedział jak wygląda, bo od dawna był już na emigracji, a niecałe 8 lat później umarł. Ale o tym „drobiazgu” autorzy wystawy jakoś zapomnieli.

Po śmierci Iwana Skwarcowa jego spadkobiercy sprzedali ten „dochodowy interes” państwu rosyjskiemu, które ulokował tam carskie wojsko. Urzędowali w nim wojacy do chwili opuszczenia Warszawy w 1915 roku.

Jako że był to budynek wojskowy – z całą niezbędną infrastrukturą: telefonami, telegrafami, etc – naturalnym stało się, że po odzyskaniu niepodległości zajęło go wojsko polskie. I tam przez kilkanaście lat było.

Nabici w butelkę. Jak dzieci…

Piszemy o tym tak dokładnie, bo zdaje się, że patronujący chęci odbudowy „pałacu” Skwarcowa prezydent RP „Andrzej Duda i sekretarz stanu w kancelarii prezydenta ds. kultury Wojciech Kolarski, największy orędownik odbudowy pałacu Skwarcowa, nie znają najwyraźniej historii Królestwa Kongresowego”, jak napisał w miesięczniku Odra (7/8 2019) Jacek Dobrowolski. Pisze ów autor nawet dosadniej – że ‚lobby deweloperskiemu, które od lat prowadzi kampanię na rzecz odbudowy pałacu Skwarcowa udało się wmówić rządzącym, że zrekonstruują pałac Saski – siedzibę Rzeczpospolitej”.

I na koniec autor tego artykułu dodaje, że „dali się nabrać [Andrzej Duda i Wojciech Kolarski] bo bardzo chcieliby naśladować elitę władzy II Rzeczpospolitej we frakach i cylindrach. Bardzo kusi ich pozowanie na tle pałacowej kolumnady w czasie defilad. Tymczasem odbudowany pałac będzie raczej pomnikiem podległości i nieciągłości naszego państwa”.
Tyle autor tekstu pod wymownym tytułem „Prezydent obiecał odbudować Pałac Saski a nie carski kicz”.

I nie jest to bynajmniej głos odosobniony. Wielu publicystów zwraca uwagę na absurd związany z kamienicą Skwarcowa. My zacytujemy jeszcze jeden. Z października ubiegłego roku, opublikowanego w warszawskim tygodniku Passa autorstwa Tadeusza Porębskiego pod równie wymownym tytułem: „Qui pro quo wokół Pałacu Saskiego”.

„Odbudowanie na placu Piłsudskiego rezydencji rosyjskiego kupca i nazywanie je Pałacem Saskim zakrawa na skandal i jest dowodem nieuctwa konkretnych pracowników kancelarii prezydenta. Wystarczy sięgnąć do ogólnodostępnych źródeł historycznych, by posiąść kompletną wiedzę o historii Pałacu Saskiego, jego faktycznym kształcie oraz losie (…) Czy po wsze czasy będziemy korzystać z popłuczyn pozostawionych nam przez obcych?”. Od nas dodajmy – „obcych”, czyli rosyjskiego zaborcy. I to na stulecie Niepodległej!!!

Piszemy o tym, bo uciekanie się do przekłamań, manipulacji i wybiórczo traktowanych faktów przy takiej wystawie i przy takim zagadnieniu po prostu nie przystoi. Bawmy się uczciwie.

Agnieszka Skórska-Jarmusz i Paweł Ludwicki

Przeczytaj też inne nasze artykuły na ten temat:

Taki był Pałac Saski – artykuł o prawdziwym Pałacu Saskim

Znów chcą odbudowywać Pałac Saski 

W przygotowaniu artykuł o tym, dlaczego Grób Nieznanego Żołnierza przybrał formę „ruiny mówiącej” i jakie są jego europejskie odpowiedniki.