Trzeci dzień prawomocnego funkcjonowania zakupów w nowych warunkach. Rząd wprowadził kolejne obostrzenia. Od wczoraj w sklepie może przebywać równocześnie trzy razy tylu klientów, ile sklep liczy kas. W godzinach 10.00-12.00 zakupy mogą robić wyłącznie seniorzy. Klienci, którzy wpadli do sklepu za piętnaście 10.00 są ze sklepu wypraszani z nastaniem pełnej godziny. Nie trzeba było być prorokiem, by zgadnąć, że odtąd pod sklepami zaczną się gromadzić tłumy.
Jadę kontrolnie na zakupy. Pierwszy Lidl mijam, lekko zwalniając. Ludzie stoją pod dyskontem w stosownych odstępach, ale kolejka zawija się trzykrotnie. Zapowiada się parę godzin czekania. Dodaję gazu, jadę dalej. Kolejny Lidl jest niedaleko w nowym, niezasiedlonym jeszcze w pełni bloku. Byłam tam w sobotę, na całej sporej powierzchni było może 10 osób. Dziś rozwleczonym wężykiem rozstawili się nieszczęśnicy, z których części kompletnie obcy jest PRLowski dyskretny urok kolejkowania. Witamy w ciężkich czasach. Zawracam do Tesco. Od czasu, gdy sieć ogłosiła likwidację, panował tam całkowity luz. Zwłaszcza że Tesco ma sporo kas, w tym znaczną ilość samoobsługowych. Niewielka ilość samochodów na podziemnym parkingu budzi nadzieję. Jak się okazuje płonną. Pry kasach kłębi się tłum, wejście na salę zastawione pleksi, ochroniarz kieruje mnie na drugi koniec sklepu, a tam niespodzianka. wewnętrzny korytarzyk pełen. Rezygnuję z zakupów, przejeżdżam jeszcze koło Biedronki, gdzie sytuacja wygląda tak samo, jak w poprzednich miejscach.
W domu zaglądam w internet, sprawdzam możliwość zamówienia online. Wszędzie: brak wolnych terminów.
W związku z własnymi obserwacjami POHID wystosował dziś apel do rządu o modyfikację przepisów tak, aby dostosować je do realiów rynku, jednocześnie zapewniając bezpieczeństwo i stały dostęp obywateli do niezbędnych produktów. Lis†ę postulatów prezentujemy poniżej:
Czy to wystarczy? Jedno jest pewne: Najbliższe dni nie będą. należały do łatwych.