Akcję swoich dwóch ostatnich powieści Szczepan Twardoch osadził w Warszawie. Z pozoru w obu książkach chodzi o to samo miasto. Jednak już po pierwszych stronach „Króla” i „Królestwa” trzeba zweryfikować ten pogląd. Stolica z kart pierwszej książki jest pełna życia, gangsterskich porachunków i politycznych intryg. Zupełnie inna niż ta z jej drugiej części – martwa i zburzona niemal w całości.

Szczepana Twardocha przedstawiać nie trzeba. Laureat m.in. Paszportu Polityki ma już wyrobioną markę na polskim rynku. Wybierając jego dzieła można być pewnym, że pisarz nie zszedł poniżej poziomu, który wcześniej osiągnął. Ale zarazem trzeba się przygotować na sporą dawkę przemocy, brutalności i seksu, które nieodłącznie towarzyszą jego bohaterom. Autor w wywiadach podkreśla, że „nie potrafi się posługiwać subtelnością” i nie inaczej było w powieści „Królestwo”.

Losy bohaterów – kontynuacja

Dwie ostatnie książki Szczepana Twardocha, „Król „i „Królestwo” traktują o Warszawie

Kontynuacja bestsellerowego „Króla” miała premierę w ubiegłym roku. To dalsza historia Jakuba Szapiro, warszawskiego gangstera pochodzenia żydowskiego i tytułowego króla świata przestępczego, ale także jego rodziny i najbliższych. Teraz jednak na pierwszy plan wysuwa się inny bohater, a raczej bohaterka – Ryfka Kij. Właścicielka przedwojennego domu publicznego mieszczącego się w centrum Warszawy tym razem nie jest żadną personą w mieście. Jest jedną z niewielu ocalałych po klęsce Powstania. W imię przetrwania w odhumanizowanym środowisku musiała odrzucić moralność, godność i człowieczeństwo.  Choć momentami zdaje się być na granicy wytrzymałości psychicznej, Ryfka stąpa twardo po ziemi. To chyba jest głównym powodem odrzucenia przez twórcę wszystkich wątków fantastycznych, bardzo widocznych w poprzedniej książce

Nie występuje w Królestwie Litani – wielki kaszalot tkwiący nad Warszawą i żerujący na jej grzechu i nieczystości. Jednakże Twardoch nie byłby sobą, gdyby nie łamał klasycznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Dlatego wraz z rozwojem głównej historii czytelnik jest miotany między wydarzeniami przeszłymi a przyszłymi.

Warszawa – główny bohater książki

Bohaterem nieoczywistym obu dzieł jest Warszawa. W pierwszej książce to jeszcze tętniąca życiem przedwojenna stolica. Wraz z bohaterami odwiedzamy ówczesne salony, gdzie obserwujemy pewne wątki historyczne i historyczne postaci. Obserwujemy biedotę miejską spod znaku Kercelaka – czyli placu Kercelego. Przedwojenne targowisko rozłożone pomiędzy Chłodną i Towarową i dochodzące do Ogrodowej i Leszno było wtedy sercem gminu. Pozwalało zaopatrzyć się we wszystkie produkty codziennego użytku (nie zawsze z legalnych źródeł), a także stracić ostatnie oszczędności w lotnych szulerniach.

Twardoch włożył mnóstwo pracy w odwzorowanie życia tej Warszawy. Dzięki temu lektura „Króla” staje się wehikułem czasu, pozwala odwiedzić miasto, którego już nie ma. Autor starał się wiernie odtworzyć język stolicy lat 30., a osiągnął to m.in. dzięki lekturze ówczesnej prasy. Imponuje również przygotowanie topograficzne, szczególnie odwzorowanie dzielnicy żydowskiej (czyli Północnej), skupionej głównie wokół ulic Nalewki, Karmelickiej, Gęsiej, Dzikiej, Nowolipie i Nowolipki. Tam właśnie żyje i rozpoczyna swoje królowanie Szapiro, najwierniejszy człowiek Kuma Kaplicy (postaci wzorowanej na Łukaszu Siemiątkowskim, znanym lepiej jako Tata Tasiemka), ojca chrzestnego syreniego grodu. Wraz z nimi i ich działalnością – zarówno polityczną, jak i, a raczej przede wszystkim, gangsterską – poznajemy świat, skupiony głównie na stolicy, choć nie tylko, bowiem epizodycznie pojawia się również powojenny Izrael czy Bereza Kartuska.

„Król” został zaadaptowany jako sztuka teatralna i jest wystawiany na deskach Teatru Polskiego w Warszawie.

Miasto uśmiercone

„Królestwo” przedstawia już całkiem inną Warszawę. Pokonaną, zrównaną z ziemią, pozbawioną ducha i życia, którym tętniła we wcześniejszej części. Jest to martwe miasto, pogrążone przerażającej, niemal fizycznie odczuwalnej ciszy. Zakłóca ją z rzadka odgłos wystrzałów czy mowy niemieckiej słyszalnej z ust żołnierzy lub z pojedynczych mieszkań, które przetrwały Powstanie. Jakakolwiek namiastka przedwojennego ducha pojawia się tylko w myślach głównych bohaterów, gdy powracają do dni sprzed inwazji lub tuż po niej. Ukazany zostaje wtedy okres pośredni, w którym Niemcy wprowadzają swoje rządy, jednakże miasto nadal funkcjonuje, jego żywot nie został przerwany, lecz wrzucony w nowe ramy, zarówno polityczne, jak i ekonomiczne.Tym bardziej brutalny staje się powrót do rzeczywistości. Stolica, jaką poznajemy wraz z podróżami Ryfki po jedzenie i opał, sprawia wrażenie zamordowanego miasta.

Zestawienie grodu nad Wisłą z obu książek niesie ze sobą brutalne refleksje o śmierci pewnego świata. Niby czytaliśmy o tym w podręcznikach do historii, ale zaczynamy to odbierać zupełnie inaczej, gdy przychodzi nam być jej świadkiem. I chociażby dlatego warto sięgnąć po oba dzieła Twardocha.

Krystian Rosiński