Targi Rzeczy Ładnych w praskim Koneserze to impreza, której specjalnie zachwalać nie trzeba. Bez zachwyconych cmoków się wszakże nie obędzie. Poprzednie edycje przyzwyczaiły nas do wysokiego poziomu wystawców. Nie inaczej jest tym razem. Już po pierwszym dniu można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że nawet gargantuiczny apetyt na dobry polski dizajn da się tu zaspokoić.

Wstęp jest biletowany, ale spokojnie: 10 zł nie wydrenuje żadnej kieszeni. W zamian z ciekawą ofertą czeka na nas 250 wystawców z całej Polski, w tym cała masa debiutantów na targach.

Impreza się rozrasta

To pierwsza konkluzja. Organizatorzy nie kryli, że tym razem nacisk będą kładli na nowe projekty, nowe kolekcje i premiery produktów. M.in. po raz pierwszy w hali pojawiła się strefa – ROŚLINY – gdzie zaprezentowały się marki kwiatowe, roślinne i doniczkowe, w tym Plants for Humans (rośliny zielone), Badylarz – kwiaty cięte w euforii (kwiaty), Elementuj (kwietniki), cudne Betoniczki (asymetrycznie cięte doniczki z betonu) i wiele innych. Szczególnie efektowną ozdobą stoisk są liczne kokedamy – uprawiane tradycyjną japońską metodą podwieszane rośliny wyrastające nie z doniczki, a z kuli mchu. O dynamicznie rozwijającej się modzie słyszeliśmy już od twórców firmy Green Liv, na własne oczy widzieliśmy je po raz pierwszy.

Zaplanuj sobie eko-dom

Ale co tam wiszące ogrody tworzone z myślą o współczesnych Semiramidach! Na TRŁ można już kupić nawet… dom! Simple House to kolejny targowy debiutant, producent tanich w eksploatacji drewnianych domów – energooszczędnych i pasywnych. Raz zaprojektowany domek może rozrastać się lub kurczyć w miarę potrzeb rodziny, dzięki dodawaniu lub odejmowaniu modułów. Na targach obejrzeć można makiety przykładowych domków, a także we własnym zakresie pobawić się tabletem i poustawiać moduły tak jak nam w duszy gra marzenie o własnych paru kątach otoczonych zielenią.

A jeśli dom już mamy, czas go wyposażyć. Z niemałą satysfakcją zanurzamy się w strefy tematyczne MEBLE, LAMPY, CERAMIKA I SZKŁO, TEKSTYLIA oraz VINTAGE:

Fotele i krzesła od Szyszka Design urzekają wyrafinowaną prostotą

Robimy Stoły. Taki stół zrobi z każdego prezesa 😉

Wyrafinowane w swojej prostocie krzesła od Szyszka urzekły nie tylko nas, o czym świadczy choćby miejsce na plakacie reklamującym całą imprezę. Z miejsca zakochujemy się w ogromnych drewnianych stołach od Robimy Stoły czy In Wood We Trust. Prezesi firm powinni zabijać się o takie właśnie stoły konferencyjne, z perfekcyjnie wygładzonym, ale nie pozbawionym indywidualnego rysu drewnianym blatem i prostymi, a jednak fantazyjnymi nogami. I te dyskretne geometryczne wklejki intarsji! No klasa sama w sobie.

Hejka-sklejka

Meble ze sklejki od Plywood Project przykuły nas do stoiska firmy na dłużej, ale… Elastyczność i wytrzymałość taniej sklejki jakieś pół wieku temu powodowały, że kultowi dziś twórcy oferowali meble na każdą kieszeń pod każdą szerokością geograficzną. Dziś sklejka stała się towarem modnym i cenowo luksusowym. Choć z drugiej strony przypomniała nam się anegdota o ripoście szwajcarskiego sprzedawcy wyjątkowo kosztownych długopisów: „Szanowny Panie, cena jest adekwatna do produktu. Pan po prostu za mało zarabia”.

No właśnie. Do Plywood możemy sobie zatem powzdychać. Mega wygodny fotel Frisk R, czy wyjątkowo wdzięczne regały z tej serii będą musiały poczekać. Lecz jeśli produkty Plywood Project upatrzyliście sobie już dawniej i zarezerwowaliście skromne parę „tysi” na wymarzony regał czy biurko – Targi Rzeczy Ładnych to naprawdę niepowtarzalna okazja, żeby zaoszczędzić 20 do 30%.

Marka Dwa Tuziny stawia na vintage

Nauka przez zabawę

My wędrujemy dalej, przez stoiska z tekstyliami i ceramiką (jest, jest moje ukochane od dawna Hadaki!) docieramy do wydawnictw dla dzieci oraz stoiska wyjątkowo interesujących producentów architektonicznych układanek Archizo.


Dwa razy namawiać nas do ułożenia sobie Pałacu Kultury z niedużych drewnianych elementów na pewno nas nie trzeba. Zachowujemy sobie wizytówkę i obiecujemy, że porozmawiamy innym razem.

Jeszcze tylko wizyta w raju dla eko-freaka

czyli w strefie WELLNESS z czołówką polskich niezależnych marek z kosmetykami ekologicznymi, świecami i perfumami. Zastanawialiście się kiedyś, czy bylibyście w stanie zaprojektować dla siebie własne perfumy? Czy naprawdę „nosem” trzeba nie tylko się urodzić, ale też trenować węch od dziecka? Założyciele firmy M61 twierdzą, że nie, a nawet oferują pomoc przy kompozycji niepowtarzalnych pachnideł. „Przyjdź i namieszaj” – zachęcają. Namieszać można w Warszawie, na Mokotowskiej i kiedyś na pewno się skuszę na mały flakonik z ekstraktem mięty i tataraku, jak Rixa Car­ta­fi­la de Fon­se­ca, szpieg w służbie Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły w trylogii husyckiej Andrzeja Sapkowskiego. Póki co kręcą mnie olejki i mazidła. Spisałam sobie kilka nazw do testów w rytmie slow.

Jeśli ktoś lubi kosmetyki pielęgnacyjne YOPE – łatwo ostatnio dostępne choćby w sieciówce Hebe – a przy okazji mierzi ją/go nadmiar plastiku – na Targach można zrobić sobie „refill” tych kosmetyków w płynie. A na stoisku Woskowijki by Malu nabyć wielorazowe ekologiczne opakowania zastępujące folię spożywczą, świetna aleternatywa dla aluminiowych sreberek i plastikowych opakowań. Drugie śniadanie wypakowane z woskowijki od razu smakuje inaczej, w dodatku wynalazek krakowskiej firmy jest zwyczajnie ładny.

TRŁ Print

Targi odbywały się w dwóch koneserowych pawilonach. TRŁ Print w niedzielę znika z targów (zostaje tylko część zatytułowana TRŁ Fresh), a szkoda, bo była to wyjątkowo barwna i gwarna część ekspozycji, na której można było nabyć plakaty, grafiki, zdjęcia i kalendarze.

Tę część ekspozycji uzupełniła retrospektywa twórczości Ryszarda Kai (jemu poświęcimy osobny tekst), znakomitego polskiego plakacisty, zmarłego tej wiosny. Grafik znany był jako twórca dowcipnych, trochę frywolnych (a czasem nostalgicznych) interpretacji polskich miast. Niedawno nie mogliśmy się oprzeć i zilustrowaliśmy jednym z jego plakatów tekst poświęcony Łebie.

Nie sposób opisać wszystkich rzeczy, które na Targach Rzeczy Ładnych przykuwają uwagę. Przez imprezę przewijają się dzikie tłumy, jeśli jednak jakimś cudem tam jeszcze nie dotarliście – nie traćcie okazji i wybierzcie się dzisiaj. Warto.

Agnieszka Skórska-Jarmusz i Paweł Ludwicki

P.S. Wszystkie marki podejrzeć można TUTAJ