O rany, znów larum grają. Wzięli się za nas Rosjanie. I zmieniają narrację historyczną II Wojny Światowej. Putin mówi jasno: to Polska i Polacy są winni tego, że Hitler się rozprzestrzenił, że Hitler wywołał wojnę, że Hitler… 

Etc. Etc.

Zdziwieni? Oczywiście, bo  my Polacy jak zwykle jako te dzieci we mgle. Nie wiemy co się stało, ani dlaczego tak się stało. Skąd ci bezczelni Rosjanie to wszystko wzięli. I dlaczego? Przecież my jesteśmy tacy nieskazitelni… 

Otóż nie jesteśmy. I mamy bardzo wiele za uszami. I wcale nie chodzi tylko o TAMTE czasy, kiedy Europa staczała się ku najstraszliwszej wojnie. 

Na własne życzenie

Wiele z tego, co się dzisiaj dzieje na arenie międzynarodowej, w tym także w polityce historycznej (choć nie tylko), dostaliśmy na własne życzenie. Życzenie wynikające z nieudolności, ba więcej – z bezsensowności polskiej polityki zagranicznej! A dotyczy to prawie CAŁEJ POLSKIEJ KLASY POLITYCZNEJ. Niezależnie od opcji: prawicowej czy centrowej… Tej pisowskiej, platformerskiej czy peeselowskiej. 

Kto nas mordował w ’44?

Zacznijmy od początku. Powstanie Warszawskie. Zrobienie nieformalnego święta narodowego z największej rzeźni w naszej historii, to jest coś! No tak, bo nasze bohaterstwo, nasza chwała, nasze poświęcenie… A że bez jakichkolwiek racjonalnych podstaw? To się przecież da wytłumaczyć.

Wyrżnęli nas, bo „Ruskie nam nie pomogły”! Stali tam za Wisłą i patrzyli jak nas mordują. Z roku na rok ta narracja stawała się coraz bardziej dominująca. Ostatnie obchody tej tragedii są już mało co antyhitlerowskie. Stały się natomiast coraz bardziej nasączone rusofobią. Bodaj najbardziej popularnym ostatnimi laty, zdjęciem z Powstania jest fota z Warszawy tamtego czasu, na której widać paru niemieckich oficerów w otoczeniu rosyjskich czy może ukraińskich renegatów walczących dla Adolfa. Jeden z nich w kozackiej czapce nawet jest podobny do obecnego prezydenta Rosji Putina. I – co chyba oczywiste – natychmiast znaleźli się nasi rodzimi „historycy”, którzy zaczęli udowadniać, że na pewno był to jakiś jego krewny.

Doskonałym przykładem tej rusofobicznej narracji był też wyprodukowany w 2013 roku film Irka Dobrowolskiego „Sierpniowe niebo. 63 dni chwały”, w którym powstańcze barykady szturmują… ruscy z pepeszami! Niemców natomiast jakby nieco mniej w tym „dziele” widać. 

Wdzięczność?

Potem przyszła kolej na niszczenie radzieckich miejsc pamięci. Usuwanie takich pomników, w tym także cmentarnych, jest zwyczajnym barbarzyństwem. Tak to się ocenia wszędzie na świecie, wszędzie, ale nie u nas. Nie, nie, my oczywiście jesteśmy kulturalni, cywilizowani, ale tu przecież chodzi o „Ruskich” , a tych nasza kultura już nie obejmuje. Prawda?

Mało kogo zdziwiło (a powinno!), kiedy w 2015 roku, przy okazji okrągłej rocznicy wyzwolenia obozu zagłady w Auschwitz, ówczesny minister spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL, Grzegorz Schetyna (z zawodu historyk!) palnął jak przysłowiowy „mały Kazio”, że obóz wyzwolili Ukraińcy! Poważnie. I na serio uzasadniał to tym, że czołg który pierwszy tam wjechał był dowodzony przez żołnierza radzieckiego narodowości ukraińskiej! 

Ciągle nasilający się – sterowany przez krańcowo prawicowy i antyrosyjski IPN – rusofobizm zaowocował tym, że po wypowiedzi jednego z liderów Lewicy Włodzimierza Czarzastego, że Rosjanie nas wyzwolili, OFICJALNIE odsądzono go od czci i wiary! 

Zdziwieni…

I teraz nagle wielkie zdziwienie, że Rosja wystąpiła z kontrakcją. A cóż tu się dziwić; pluliśmy na „Ruskich”, pluliśmy, to i nas w odwecie opluli. I dziwi mnie zdziwienie ponoć europejskiej klasy polityka Donalda Tuska. On przecież i jego ministrowie (chociażby Tomasz Siemoniak) są tak samo lub prawie tak samo rusofobiczni jak ich koledzy z PiS-u. Nie ma się zatem co dziwić. 

I wiecie co Panowie Politycy Polscy? Przegracie z kretesem tę waszą antyrosyjską narrację z Panem Putinem. Dlaczego? Bo oni są silniejsi, są państwem współdecydującym o losach świata. I – co chyba najważniejsze – mają dyplomatów z prawdziwego znaczenia. A nie jakiś kolesiów z podwórka zwanych dyplomatołkami, którzy nie rozumieją podstawowych zasad dyplomacji. I tylko sobie popatrzcie; oni już mają potężnego sojusznika – Izrael! I kolejną okrągłą rocznicę wyzwolenia Auschwitz ci najważniejsi (i najbardziej zainteresowani, czyli Żydzi) będą obchodzić, gdzie? Nie, nie w Polsce, nie w tym straszliwym obozie koncentracyjnym. Tylko w Izraelu! Gdzie premier Netanjahu i Izraelczycy będą fetowali jako przedstawiciela narodu, który ich ocalił i wyzwolił -Wladimira Putina. 

A nam – osamotnionym – przypadnie rola tych, którzy wespół z hitlerowcami czynnie uczestniczyli w Holocauście… 

Niestety, ale za głupotę się płaci. I to bardzo słono. 

Paweł Ludwicki