Według wstępnych prognoz Międzynarodowej Rady Zbożowej (IGC), zbiory zbóż na świecie w sezonie 2024/25 wyniosą rekordowe 2332 mln ton, tj. o 28 mln ton więcej od wielkości produkcji w bieżącym sezonie 2023/24.

Dodajmy do tego wzrost wielkości ukraińskiego eksportu pszenicy w roku gospodarczym 2023/2024 o 9% osiągając 18,43 mln ton. Eksport kukurydzy to 29,41 mln ton. W sumie eksport zbóż i roślin strączkowych wyniósł 50,55 mln ton (dane Państwowej Służby Celnej Ukrainy).

To ilustracje pokazujące jakie ma szanse polski eksport. Zmuszają też do zastanowienia się – czy w kolejnych latach polska oferta eksportowa będzie konkurencyjna na międzynarodowym rynku? Zboże jest towarem globalnym i ceny zależą od sytuacji na światowym rynku.

Trzeba więc postawić pytanie – czym polskie rolnictwo może przebić oferty wschodniego sąsiada?

O odpowiedź poprosiliśmy pana Czesława Meusa, edukatora, konsultanta branży piekarskiej, znawcę prazbóż i promotora żywności ekologicznej, aktywną postać w Stowarzyszeniu „Polska Ekologia”

– „Mamy za dużo ziarna z upraw konwencjonalnych – u nas i w Europie. Ta tendencja nadwyżkowa się utrzyma. I problem będzie narastał. Pojawiają się sygnały ostrzegawcze, bowiem już rolnicy zastanawiają się, czy ziarno tańsze o połowę od pelletu drzewnego, nie będzie bardziej opłacalnym opałem.

Jak podaje GUS, w 2023 roku sprowadziliśmy do kraju 1 mln ton zboża (ostrożnie traktując to wyliczenie). A do Europy te konkurencyjne miliony importowanych ton są liczone w dziesiątkach. Na dodatek, ze statystyki wymykają się tony także importowanej mąki, zmielonej z tego taniego ziarna w sąsiednich krajach.

 

Wyjściem z sytuacji jest przestawienie na uprawy ekologiczne i zasiewanie zbóż pradawnych. Tych cenniejszych, na które popyt będzie rósł. Ale z zastrzeżeniem, że chodzi o tę jakość, jaką daje pierwotne pochodzenie ziarna do wysiewu. A tu rodzą się pułapki. Na Zachodzie instytuty wykorzystują koniunkturę na zboża pradawne i przygotowały materiał siewny niby płaskurki, samopszy i orkiszu w połączeniu z genami zwykłej pszenicy. Nie wiem, dlaczego UE zezwala na używanie nazw pierwotnych zbóż w stosunku do hybryd tych zbóż.

Od lat zajmuję się promowaniem na nowo „odkrytych” i wprowadzaniem na rynek pradawnych odmian pszenicy i jęczmienia czarnego. O sukcesie za wcześnie mówić, gdyż zbyt wolno zwiększa się na przykład wykorzystanie starożytnych pszenic.

W Polsce  już wielu  rolników ekologicznych uprawia płaskurkę. Ziarno jest trudne do obrabiania, ale za to mąka zawiera dużo białka, wapnia i fosforu, witaminy B1, PP, E i kwas pantotenowy, a Beta glukany redukują cholesterol i chronią przed cukrzycą. Z płaskurki ekologicznej można upiec chleb, zrobić makaron, ciasta, naleśniki. Jedząc produkty z płaskurki zmniejsza się ryzyko zachorowania na nowotwory układu pokarmowego. Ale cennych praziaren jest więcej. Zaangażowałem się w promowanie orkiszu, a ostatnio popularyzuję pszenice – okrągłoziarnową i perską. Staram się wszędzie gdzie mogę dotrzeć z informacją o parametrach odżywczych tych zbóż i pokazuję, że warto przetwory z nich włączać do diety. A przy tym, nie pomijam sprawy zwiększenia możliwości kupienia owych bardziej wartościowych produktów.

Powoli zdobywa uznanie pszenica okrągłoziarnowa znana jako Trispa. Jest przerabianego na wyższej kategorii chleby i makarony.

Współpracujący ze mną  kucharze coraz częściej zaczynają stosować „żywe ziarna” tej prapszenicy do przygotowania sałatek, deserów, zup, drugich dań, wyrobów garmażeryjnych, a w niedługim czasie zaczniemy próby z bardzo ciekawym produktem na bazie ziarna Trispy bio, który może być ciekawym uzupełnieniem diety wysokobłonnikowej.

Trispa ma procentowo więcej cennych składników od pszenicy zwyczajnej i na liście walorów  znajduje się magnez, mangan, cynk, fosfor, aminokwasy i równie cenny błonnik oraz białko, którego jest o 18% więcej niż w pszenicy zwyczajnej.

Z laboratorium na pola

Mocne  argumenty przedstawiało swojego czasu grono autorytetów skupionych w Grupie Operacyjnej EPI (działania na rzecz innowacji), tworzącej konsorcjum  Pradawne Ziarno. Liderem był  Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy, dziś – Politechnika Bydgoska.

Zespołowi autorytetów pod kierownictwem prof. Małgorzaty Szczepanek udało się odtworzyć uprawę tego prymitywnego zboża i rozwijać promocję nie tylko zalet prapszenic – okrągłoziarnowej i perskiej, ale i sposobów wykorzystania ich w piekarniach, cukierniach, a także w wytwórniach makaronu.

Obecnie Trispa jest uprawiana w kilkunastu gospodarstwach  ekologicznych w Polsce, a perspektywa zwiększenia upraw tego zboża będzie zależała od większego zainteresowania zakładów przetwórczych oraz handlu.

Wspólnie pokazujemy, że polska uczelnia z Bydgoszczy, która ma podpisane porozumienie o współpracy z nami, czyli ze Stowarzyszeniem „Polska Ekologia”, najpierw doprowadziła do odtworzenia pierwotnego ziarna, a następnie wsparła (i nie ustaje w tym działaniu) wdrażanie technologii przetwarzania wyjątkowej pszenicy. Zabrały się do tego zadania piekarnie, które są członkami naszego Stowarzyszenia.

Uznanie zyskują również wyroby z innych zbóż pradawnych, takich jak orkisz, samopsza i płaskurka.

Z retro „nowości” muszę wymienić czarny jęczmień kapturkowy. To prastare zboże odtworzył zespół prof. Małgorzaty Szczepanek z Politechniki Bydgoskiej. Dlaczego akurat wybrano ten czarny jęczmień, wyjaśniła pani profesor –

„Staramy się wzbogacić naszą dietę tymi składnikami, które gdzieś już w obecnie uprawianych odmianach zanikają, bądź są w małych stężeniach. W starych gatunkach, w starych odmianach, które odtwarzamy, tych składników jest całe bogactwo”.

 

Tylko wytrwała edukacja konsumencka

Nie działam sam, mobilizuję innych członków Stowarzyszenia „Polska Ekologia”, w którym przewodniczę  Komisji Rewizyjnej . Moja pozarządowa organizacja, zajmuje się ochroną środowiska (zabiega o bioróżnorodność) i promocją zdrowego stylu życia. Jednym z obszarów jej działalności jest właśnie promowanie uprawy, przetwórstwa  i spożywania produktów z pradawnych zbóż. Stowarzyszenie organizuje konferencje, warsztaty i kampanie edukacyjne, mające na celu zwiększenie świadomości społeczeństwa na temat korzyści płynących ze spożywania tych „odkrytych” na nowo zbóż. Działamy prozdrowotnie i przypominamy, że żadna dziedzina, łącznie z medycyną, nie ma tak dużego wpływu na zdrowie jak rolnictwo”.

Na celowość przechodzenia na rolnictwo ekologiczne, na szersze sięganie po pradawne odmiany zbóż wskazuje przedstawione wyżej znakomite zaplecze naukowe, jak również eksperci bankowi –

–  „Spodziewamy się, że konsumpcja prywatna będzie jednym z motorów rozwoju gospodarczego, co powinno mieć pozytywny wpływ również na branżę piekarniczą, szczególnie w segmencie wyrobów droższych, bardziej marżowych i innowacyjnych” –  pan Grzegorz Rykaczewski, ekspert sektora rolno-spożywczego Banku Pekao (raport nt branży piekarniczej). To zjawisko widać już w piekarniach rzemieślniczych, zarówno w warszawskich, jak i paryskich.

Na zakończenie warto przytoczyć mocny akcent w postaci zapowiedzi pana Czesława Siekierskiego ministra rolnictwa i rozwoju wsi –

–  ”Jako resort rolnictwa chcemy wesprzeć rynek produktów ekologicznych. Obowiązkiem państwa jest przejęcie niektórych obciążeń producentów, aby obniżyć koszty produkcji ekologicznej i uczynić produkty bardziej dostępnymi … Będziemy jako resort rolnictwa robić, co jest możliwe, aby wspierać produkcję żywności ekologicznej w Polsce. To proste: odpowiednie wyżywienie wpływa na zdrowie. Nakłady finansowe państwo poniesie albo na produkcję żywności wysokiej jakości, albo na leczenie „ (z konferencji poświęconej 100-leciu rolnictwa ekologicznego i biodynamicznego w Polsce).

Miejmy nadzieję, że kwestię wykorzystanie naturalnego potencjału przyrodniczego z korzyścią dla nas wszystkich rozwinie działający w MRiRW Komitet Monitorujący Plan Strategiczny dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027.