„Phoenix”, najnowszy album Janusza Wawrowskiego, jest już szóstym krążkiem skrzypka wydanym przez światową wytwórnię Warner Classics. Artysta od lat zajmuje się promocją polskiej twórczości wiolinistycznej, konsekwentnie zestawiając ją ze znanymi i wypromowanymi utworami kompozytorów zagranicznych.

Nie dziwi zatem fakt, że na najnowszej płycie Wawrowski zamieścił ponadczasowe dzieło jakim jest Koncert skrzypcowy D-dur Piotra Czajkowskiego z nieznanym Koncertem skrzypcowym Ludomira Różyckiego.

To właśnie to dzieło może stać się nie lada gratką nie tylko dla miłośników twórczości skrzypcowej, ale również dla muzykologów i badaczy naszej rodzimej twórczości. Tytułowy Phoenix – bo taką nazwę nadano koncertowi Różyckiego – dzięki działaniom Janusza Wawrowskiego został zrekonstruowany i nagrany na podstawie odnalezionych fragmentów partytury kompozytora. Różycki zaczął pisać owo dzieło w czasie Powstania Warszawskiego, a gdy zawirowania wojenne zmusiły go do opuszczenia stolicy, jego żona zakopała walizkę z partyturami w przydomowym ogródku. Po latach kompozycje szczęśliwie zostały wydobyte przez pracowników budowlanych i oddane do archiwów Biblioteki Narodowej. Cała historia koncertu „Phoenix” mogłaby w przyszłości stanowić wspaniałą kanwę scenariusza filmowego.

Dziś, dzięki staraniom Wawrowskiego, mamy nowy album CD z zarejestrowanym koncertem Ludomira Różyckiego, który „jak feniks z popiołów” budzi się do nowego życia. Dzięki dotacjom Instytutu Muzyki i Tańca, Instytutu Adama Mickiewicza oraz Fundacji Trzy Trąby, Enea Sp. z o. o. i Żabka S.A. koncerty udało się zarejestrować jeszcze przed pandemią (w listopadzie 2019 roku). Nagrania dokonano w znakomitym Henry Wood Hall w Londynie wraz Royal Philharmonic Orchestra pod batutą Grzegorza Nowaka. Solistą w obydwu koncertach jest skrzypek Janusz Wawrowski. Wydawcą albumu jest Fundacja Zygmunta Noskowskiego razem z wytwórnią Warner Classics/Erato.

Patrząc wstecz na burzliwą historię naszej cywilizacji, widać że w czasach niepokoju kultura i sztuka stawały się zawsze istotnym elementem podtrzymującym ludzkość na duchu. Artyści, jakby na przekór smutnej rzeczywistości, świadomie używali swej mocy twórczej, kreując dzieła niosące nadzieję i radość.

Takie właśnie przesłanie niosą zarejestrowane na płycie „Phoenix” dwa koncerty skrzypcowe. Paradoksalnie, obydwa powstawały w bardzo trudnych momentach życia ich twórców – dzieło Piotra Czajkowskiego po bolesnym rozpadzie małżeństwa, a nikomu nieznana dotychczas kompozycja Ludomira Różyckiego podczas II wojny światowej, w roku wybuchu Powstania Warszawskiego (1944).

Obydwaj kompozytorzy, choć pisali w różnych czasach, stworzyli utwory mające wiele cech wspólnych. Czajkowski jest jednym z pierwszych kompozytorów, którego twórczość w swoim stylu przypomina muzykę filmową, choć pisał ją na długo przed epoką kina. Twórczość Różyckiego kojarzy mi się z Gershwinem czy Korngoldem, prowadzi do stylu hollywoodzkiego, ale zachowuje jednocześnie słowiańską nutę. Różycki w sposób zbliżony do Czajkowskiego traktuje partię skrzypiec solo na tle orkiestry symfonicznej, pomimo iż stworzył swoje dzieło 65 lat po Czajkowskim, mając do dyspozycji znacznie szerszy wachlarz instrumentalny.

Historia „Phoennixa” zaczyna się poniekąd już w roku 1944, kiedy to Ludomir Różycki zaczyna pracę nad swoim Koncertem Skrzypcowym. Powstanie Warszawskie przerywa jednak jego prace, Ludomir ucieka z owładniętej wojną Warszawy, w pośpiechu ukrywając rękopisy swoich dzieł. Ten i wiele innych utworów kompozytora zostaje uznanych za zaginione.

Przez wiele lat po wojnie znany był światu jedynie wyciąg fortepianowy Koncertu Skrzypcowego Ludomira Różyckiego, jednak próby orkiestracji utworu na nim oparte dalekie były od pierwotnej wizji kompozytora. Wiele lat później Janusz Wawrowski odnalazł kilkanaście stron – bezcenne 87 taktów –oryginalnej orkiestracji rękopisu kompozytora w Kolekcji Gabinetu Zbiorów Muzycznych Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. Na podstawie obydwu rękopisów zespołowi Wawrowskiego udało się zrekonstruować utwór w wersji do tej pory najwierniejszej oryginałowi. Praca nad rekonstrukcją partytury powierzona została Ryszardowi Bryle, a Janusz Wawrowski własnoręcznie dokonał rewizji partii instrumentu solowego.

Maciej Smorąg