Jak podaje Warszawski Serwis Prasowy – radni Warszawy uchwalili (nareszcie!) przepis o ochronie krajobrazowej miasta. Normalizacji i ocenie estetycznej mają podlegać szyldy reklamowe i ich wielości.

Uchwała określa precyzyjnie, jakie rodzaju nośniki mogą być prezentowane w witrynach, tak żeby nie szpeciły już przestrzeni publicznej. Standaryzacji podlegać ma również mała architektura – ławki, kosze na śmieci i inne tzw. meble miejskie. Radni zajęli się także kwestią ogrodzeń. Przy tej ostatniej władze miasta pochylą się nad wykazem osiedli, które grodzić się nie będą mogły pod żadnym pozorem.

Ogół warszawiaków na pewno to ucieszy. Mania „płotowania” każdego skrawka podwórka, a nawet uliczek w naszym mieście osiągnęła już dawno punkt krytyczny. W wielu miejscach swobodnie można w głąb osiedla wejść jedną bramą, tylko po to, by z drugiej strony pocałować klamkę i zawrócić jak niepyszny.

My sami mamy kilka wymownych przykładów praktyk, z którymi przy pomocy uchwały krajobrazowej władze miasta zamierzają walczyć. Weźmy pierwszy z brzegu: skrzyżowanie ulic Nowowiejskiej i Waryńskiego. Przypomina ono najgorsze południowoamerykańskie slumsy. Socrealistyczne kamienice na północnej pierzei ulicy Nowowiejskiej obwieszone są wielkimi, obrzydliwymi jaskrawymi banerami do wysokości II piętra. Najwyższy czas, by te wątpliwe ozdoby zniknęły.


Podobnie jak idiotyczny parkan odgradzający od ulicy kamienice Waryńskiego 3. Zawłaszczanie fragmentu uliczki okalającej zaplecza posesji przy ulicy Polnej 46, 48, 50 jest jakąś aberracją. Tutaj też należałoby przywrócić normalność.