Kiedy w 2012 roku, z Rafałem Chwiszczukiem podjęliśmy trud napisania książki o Wiśle, którą zatytułowaliśmy „Królowa Wisła” – nic nie wskazywało, że odwrócona tyłem do swej rzeki stolica postara się o przywrócenie na niej ruchu i zadba o jej otoczenie. Dumna królowa polskich rzek czekała na zainteresowanie rządzących, na niezbędne decyzje i inwestycje podnoszące jej walory dostatecznie długo. Zniszczone, porastające chaszczami nabrzeża nie zachęcały do spacerów. Szczęśliwie przyszło opamiętanie i wzorem innych metropolii zaczęto porządkować tereny nad Wisłą, która od najdawniejszych czasów dawała zatrudnienie ludziom wielu profesji.
Była też Wisła motorem rozwoju niektórych gałęzi przemysłu, które wraz jej degradacją i zaniedbaniem same upadły. Poza znakomitym budulcem dostarczała wyśmienitych ryb. Wiślane karaski, płocie, leszcze, jesiotry, sielawy, karpiowate wzdręgi, sandacze, węgorze, miętusy, pstrągi potokowe, szczupaki i… łososie trafiały na stoły, nie tylko stolicy, dzięki popularnej warszawskiej firmie Kuryluk & Rogulin, sprzedającej artykuły delikatesowe, posiadającej magazyny i kantor za Żelazną Bramą w tzw. Gościnnym Dworze.
Spoglądając dzisiaj na Wisłę, widzimy z rzadka spławiane towary czy kłody drzewne, zdarza się, że płyną nią jedynie fragmenty konstrukcji budowlanych, czasem mostów, z odległych od stolicy hut i fabryk. Na co dzień ruch sprowadza się do kilku barek ze żwirem lub piaskiem i paru kajaków. Czasem pojawia się pogłębiarka, bo też poziom wody w Wiśle ostatnimi laty jest niepokojąco niski, wręcz uniemożliwiający żeglugę. Ta nasza królowa polskich rzek płynie sobie na długości 28 km wzdłuż Warszawy, majestatyczna, malownicza i… pustawa. Dawno minęły czasy, kiedy wody jej nadawały się do picia.
Minął też czas, kiedy Wisła, choć ciągle nieuregulowana, pełniła jednak rolę ważnego szlaku komunikacyjnego, płynęły nią towary i statki żeglugi parowej pełne pasażerów. Rozwinięta w większości krajów żegluga rzeczna, ciągle najtańsza, u nas została sprowadzona po 1945 roku do minimum. Kilka rejsów statku pasażerskiego w sezonie letnim, to jeszcze trochę mało – trudno mówić o racjonalnej gospodarce zasobami wodnymi, o wykorzystaniu walorów rzeki. Na szczęście, przykład Zachodu działa. Wisła wraca do łask, staje się znowu atrakcyjna, a stolica odwracająca się od niej przez wieki, teraz staje do niej twarzą na obu brzegach. Zmieniają się mody, spojrzenia – przychodzi opamiętanie – a nade wszystko racjonalizacja poglądów, ale o tym na końcu…
Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 4 (57)/2017.