Wczoraj pomnik generała Zygmunta Berlinga na Saskiej Kępie został obalony i całkowicie zniszczony. Sprawcy chwalą się, że monument ów został przez nich „społecznie zniesiony”. Decyzją władz miasta rzeźba miała zostać zdemontowana i przeniesiona do Muzeum Historii Polski…

 

Miałem to już dawno napisać, ale jakoś się nie składało. Chyba czekałem na decyzję władz jednej z dzielnic Warszawy. Wtedy chciałem to zrealizować. Nie mogłem przewidzieć, że…

… jakiś, niedouczony kretyn ubrany w czapkę zwaną maciejówką i udający bardzo ważną osobę z naszej historii, może zyskać poklask – jak można przypuszczać – sobie podobnych indywiduów. Miejsce tego gościa bezsprzecznie jest w Tworkach, gdzie, jak mówią, roi się od Napoleonów i innych historycznych mężów stanu. Co najśmieszniejsze ci sympatycy tego typka z wąsikiem a”la – no wiemy, o jaki to wąsik chodzi – podają się za działających społecznie. W naszym imieniu. Śmiechu warte. I wypraszam sobie, by podpinali się pod moją osobę.
Wracając do rzeczy…

Jest taka instytucja o dumnie brzmiącej nazwie Instytut Pamięci Narodowej. Nazwie, dodajmy, jak najbardziej błędnej, bo swoimi działaniami przyczynia się ona do zacierania i fałszowania naszej historii. Obecnie, w ramach swojej radosnej „twórczości” wzięli się ci „cudotwórcy” (bo nową historię usiłują pisać) z tegoż Instytutu (?) za usuwanie pomników. I, łamiąc dobre obyczaje, zasady współpracy i w ogóle współżycia pomiędzy narodami, niszczą wszelkie miejsca pamięci tych, którzy tu, na naszej ziemi polegli wyzwalając ją spod faszystowskiej okupacji. Zaczęło się jakieś 30 lat wcześniej, od Krakowa, kiedy obalono pomnik marszałka Koniewa, który pozwalając hitlerowskim oddziałom wyjść z kotła Armii Czerwonej, ocalił to zaminowane przez Niemców miasto. Świństwo to było niebywałe. I zapisze się w dziejach naszego kraju jako czarna plama na naszym polskim honorze. Mimo, że różnej maści współcześni historycy (?) usiłują teraz udowadniać, że nikt, żadni hitlerowcy nie chcieli wysadzać historycznego grodu. Ot tam kilka mostków jakichś czy coś. Ale Wawel i inne zabytki? Mowy nie było. Tak twierdzą, nie pamiętając przy okazji tych swoich „odkryć”, że Warszawę całą to Niemcy jednak rozwalili…

Teraz przyszła pora na inne monumenty. Co i raz znikają pomniki Armii Czerwonej. Bo – mówią – tak trzeba; w końcu polski Sejm uchwalił ustawę o tym. Zgodnie z zapisami art. 5a ust. 1 Ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki, pomniki nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować. Tak zapisano w tej ustawie. I wojewodowie oraz starostowie żądają od samorządów usuwania tych pamiątek. Jakby walczący z niemieckimi faszystami żołnierze wszelakich narodowości od Rosjan, Białorusinów, Ukraińców poczynając , ale także tych z Kazachstanu, Uzbekistanu, Armenii kończąc… mieli cokolwiek wspólnego z tą wielką polityką. Podobnie jak nasi rodacy, którzy trafili do wojska Berlinga z bezkresów państwa radzieckiego. I on sam zresztą też.
Ale, ale… skoro przywołują ustawę – nota bene idiotycznie uchwaloną – to trzeba raz jeszcze przytoczyć jej zapisy, a w szczególności ten oto fragmentu; „o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego…”

Innego, czyli wszystkich „totalitaryzmów”. Czyli naszego rodzimego również. Oczywiste, prawda? Ale ja nie mam tu na myśli PRL-u.

Szanowni „naukowcy” z IPN-u, znacie chyba takie wydarzenie z naszej niezbyt odległej historii, które przeszło do podręczników pod nazwą „Zamach majowy” 1926 roku, co? Na pewno znacie. A czymże ten zamach stanu był, jak nie obaleniem demokratycznie wybranych organów państwa i zastąpienia ich wojskową soldateską Józefa Piłsudskiego. I tak weszliśmy w ustrój jak najbardziej totalitarny. Dziarsko zresztą utrwalany przez współpracowników Marszałka. Z finałem z Berezą Kartuską, w której wylądować mógł KAŻDY kto podpadł tej totalitarnej władzy. Nawet byłego premiera RP Wincentego Witosa to spotkało. Z faszystowską konstytucją, w której zapisano, że np. prezydent odpowiada „przed Bogiem i historią”, czyli… nikim. O pseudo wyborach, które przeszły do historii z obowiązkowym dodatkiem „cudów nad urną” nawet nie wspominam. Ale o strajkach chłopskich trzeba by wspomnieć. Na przykład tym z sierpnia 1937 w czasie którego zabito 44 chłopów… Sanacyjna władza w Polsce była bardzo jaskrawym przykładem ustroju totalitarnego. I czemu żadni historycy (nawet ci będący na usługach IPN i obecnej władzy) zaprzeczyć nie mogą.

Więc – tak to przecież JEDNOZNACZNIE wynika z obowiązującej ustawy – trzeba usunąć wszystkie pomniki twórcy tegoż, czyli Marszałka Józefa Piłsudskiego. A trochę ich w kraju jest. W samym tylko ścisłym centrum Warszawy – dwa. A te wszystkie uczelnie, biblioteki, ulice, place natychmiast rozporządzeniami wojewodów powinny zmienić swojego patrona. Podobnie rzecz powinna się mieć z panami Edwardem Śmigłym-Rydzem, Józefem Beckiem i wieloma, wieloma innymi dziś uroczyście czczonymi politykami sanacji.
Panowie z IPN, mściwość pod płaszczykiem „prawdy historycznej” jest niemądra i świadczy o jednym – o tym jak bardzo jesteście nienawistni. A ustawa przez was sprokurowana jeszcze bardziej dobitnie świadczy o tym jak bardzo jesteście niedouczeni.

I co tu się dziwić, że jakiś gość w „capeczce” lata z kolesiami i pomniki, których nie lubi dewastuje i wywraca…

Paweł Ludwicki