Oddajemy w Państwa ręce najnowszy „Kurier Warszawski”. Mottem tego numeru powinno być hasło: „No to jedziemy. Po szynie!”. Tak, tak, po szynie, bo jak twierdzą specjaliści od transportu publicznego, w aglomeracjach tylko transport szynowy może skutecznie rozwiązać bolączki komunikacyjne. Piszemy zatem o tramwajach. Ich początkach, bujnej historii, teraźniejszości i przyszłości – planach rozwojowych, nowych liniach… I tu dochodzimy do sprawy „tramwaju na Gocław”. KIwestii, która nurtuje część mieszkańców naszego miasta. Ma ten zamysł nawet pewną dobrze zorganizowaną grupę oponentów, którzy nie wahają się używać jako środka walki inernetowego hejtu, w którym stosują półprawdy, niedomówienia etc. Pewien nasz kolega, mieszkający w okolicy, gdzie ma przebiegać nowa linia tramwajowa, jest na nie. Mówi, że rozumie potrzebę; rozumie, że miasto się musi rozwijać; rozumie, że mieszkańcy Gocławia muszą jakoś dojeżdżać do centrum, ale… Jest przeciwny. I tramwajowi na Gocław mówi: Nie, bo nie. Mając za nic potrzeby 100 tys. innych warszawiaków. Bo jego interes jest najważniejszy.
Nie tylko jednak tramwajom poświęcamy miejsce. Znajdziecie Państwo także szereg innych, nie mniej ciekawych materiałów. My chcielibyśmy polecić Waszej uwadze reportażyk o jednym z najstarszych zakładów kamieniarskich na Powązkach, czy wspaniały tekst naszego redakcyjnego nestora Pawła Elszteina o gwieździe amerykańskiego kina Ricie Hayworth.
REDAKCJA

PS.
Rewolucja w Mazowieckim Wojewódzkim Urzędzie Konserwatorskim! Gdy do dymisji podała się, Barbara Jezierska. Jej miejsce zajął prof. Jakub Lewicki. Co było przyczyną zmiany? Można się tylko domyślać.
Nowy Wojewódzki szybko okazał się być człowiekiem energicznym i dobrze rozeznanym w urzędzie i sprawach mu podległych. Jedną z jego pierwszych decyzji było odwołanie z kierowniczego stanowiska niejakiej Sylwii Teofiluk, od lat odpowiedzialnej za wpisy do rejestru zabytków. To ona swoim podpisem sygnowała decyzje. Robiła to w czasach „pierwszej” Jezierskiej, potem za panowania Rafała Nadolnego i nadal po powrocie na dawne stanowisko Barbary Jezierskiej. I może nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że kilkadziesiąt (!) jej decyzji było obarczonych wadami prawnymi, przez co zostawały uchylane! A to w wielu przypadkach wykorzystywali developerzy i likwidowali niedoszłe zabytki.  Pisaliśmy o tym w „Kurierze” wielokrotnie. Wydawałoby się, że na Teofiluk nie ma mocnych. A jednak! Teraz uda się więcej zabytków uratować. Gratulacje Panie Profesorze. I pozostajemy w nadziei, że innych nieudaczników z tego urzędu (a ma Pan ich tuż, tuż pod nosem) pozbawi Pan wpływu na losy naszego dziedzictwa…

Wiadomości i informacje z Warszawy http://kurier-warszawski.pl