Najszybszy motorniczy świata

1005

Upatrywano w nim następcę Janusza Kusocińskiego. Genialny długodystansowiec, dziesięciokrotny mistrz Polski, w biegu na 5000 m nie miał sobie równych. „Przegląd Sportowy” dwa razy umieszczał go w dziesiątce najlepszych sportowców kraju, raz nawet na drugim miejscu! Na co dzień prowadził warszawski tramwaj…



Przepis na mistrza
Życie nie pieściło Józka. Był upartym chłopskim synem stolarza z wielkopolskiej wsi. W domu nigdy się nie przelewało, a po śmierci ojca ośmioletni półsierota musiał zarabiać na życie w stolarni. Chłopczyk do pracy codziennie biegł, ile sił w małych nóżkach. I tak już potem zostało. Za chlebem przeniósł się do Bydgoszczy, potem wrócił do swego Pęckowa, bo znalazł dorywczą robotę. 24 km od domu. Na bilet ani na rower nie było go stać. Znów biegł, biegł, biegł… I tak co rano.
Ale polubił to. Ludzie w tym czasie byli twardzi. Nie rozczulali się nad sobą.  Poza ciężką, wielogodzinną pracą znajdowali czas na rozwój. Noji zapisał się do regionalnego oddziału poznańskiego klubu sportowego „Sokół”, został nawet jego sekretarzem. Zaczął ścigać się w Biegu Narodowym na Przełaj. W 1934 roku, jako zupełnie nieznany zawodnik, wygrał z krajową czołówką biegaczy. Zaczęło być o nim głośno. W zawodach krajów bałtyckich stanął na „srebrnym” miejscu na podium po biegu na dystansie 10 km.
Wtedy zapragnęła go stolica, a żeby mógł się tam przenieść, zaoferowano mu posadę tramwajarza. „Widywałem Nojiego w warszawskim tramwaju, jak przedzierał bilety. A potem szedł na trening, by utrzymać wysoką formę” – wspominał Bohdan Tomaszewski.
Ćwiczył na Legii, zdobywając medal za medalem. O jego formę dbał wielki, zapomniany dziś Łotysz, Stanisław Petkiewicz. Legenda sportu, biegacz któremu udało…

Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 3 (56)/2017.

Wiadomości i informacje z Warszawy http://kurier-warszawski.pl