O tym, co kto na grzbiecie nosi od zawsze mówi się w dużo, choć niektórzy wątpią, czy warto poświęcać tyle uwagi tematowi podobnie błahemu. A jednak…



Nikt dotąd nie kwalifikował mody do dzieł sztuki, chciałam przekonać się, co na ten temat myślą ludzie w różny sposób zawodowo z nią związani – powiedziała pomysłodawczyni panelu dyskusyjnego w PROM-ie Kultury na zawsze modnej Saskiej Kępie, Ewa Bardadin. Znana krytyczka mody, barwna i odważna w swoich wyborach, trochę obawia się, że wraz z dostępem do szybkiej mody i istnym wysypie młodych adeptów igły z nitką, figura projektanta nieco się dewaluuje.
– Gdy w sklepach i magazynach nic nie było – to rzeczywiście była prawdziwa sztuka, robić modę – przyznaje współtwórca „Mody Polskiej” Jerzy Antkowiak. – Na przykład podszewka z przydziału – cytrynowa, a my tu szyjemy płaszcze w stylu Burberry. No, raczej trudno. Lecz magazynierki mówią – bierz Pan, bo za chwilę nawet tego nie będzie! Mówiłem, te wszystkie Diory, te Yves Saint Laurenty, nie zrobiliby nic, gdyby dysponowali tym, co my. – I konstatuje – Moda jest poezją, jest legendą, dziwadłem i potrzebą naszego życia. Na golasa też wyglądamy fajnie, ale tak umiarkowanie…
Inny projektant mody, Michał Starost, podkreśla wielki powrót indywidualności w dzisiejszych czasach. – Już nie chcemy upodabniać się do sąsiada, nie maskujemy własnej osobowości, a coraz częściej szukamy sposobu wyrażenia siebie.
Także uciekając od mody z sieciówek i poszukując pracowni krawieckich szyjących na miarę, jak w „Mario Menesi” innej panelistki, Doroty Pieniak. …

Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 1 (58)/2018.

Wiadomości i informacje z Warszawy http://kurier-warszawski.pl