Po śmierci Ludwika Dmuszewskiego redakcję „Kuriera Warszawskiego” przejął jeden z trzech najbliższych współpracowników starego aktora i dziennikarza – Ludwik de Vidal. Młody, niezwykle uzdolniony, uchodził za nadzieję dziennika, który przez ćwierć wieku zdobył ogromną popularność wśród czytelników z wielu – wydawałoby się – skrajnie różnych sfer.
Kim był Ludwik de Vidal?
Dziś o Vidalu wiemy stosunkowo niewiele. Cudzoziemiec, syn Francuza i Angielki urodzony na Wołyniu w 1814 roku, wykształcił się gruntownie w słynnej szkole pijarów w Warszawie. Poliglota, biegle władający ośmioma językami, pracował w Banku Polskim, jako naczelnik Wydziału Korespondencji Zagranicznej. Głębokie zainteresowania historyczne Ludwika zaowocowały opracowaniem i wydaniem na własny koszt w 1857 roku genealogii Burbonów.
De Vidal w „Kurierze Warszawskim”
Z „Kurierem” de Vidal związał się na początku lat 40. XIX w. Jako zaufany przyjaciel Dmuszewskiego i osoba najlepiej wprowadzona w sprawy redakcyjne okazał się naturalnym sukcesorem redakcyjnego fotela, desygnowanym na stanowisko redaktora odpowiedzialnego (jak wówczas nazywano naczelnego) przez samego Dmuszewskiego. Ten w swoim testamencie uznał, że tylko de Vidal „może swą pracą i zdolnością to pismo utrzymać w takim stanie, w jakim jest teraz”. Uważał go za gwaranta utrzymania kurierowego status quo, co Vidal potwierdził w jednym z pierwszych opublikowanych przez siebie jako naczelny artykułów. A także w sprawozdaniu dla właścicieli pisma, czyli rodziny Dmuszewskiego.
Tak jak zawsze…
Wszystko miało zatem pozostać po staremu.”Postanowiliśmy tym samym trybem postępować i tym samym językiem przemawiać, bądź wola Jego dla nas świętą być powinna, a spełnienie jej będzie dla nas najgorętszym ży czeniem i obowiązkiem. Szczęśliwi, stokroć szczęśliwi nazwiemy się, jeśli doprowadziwszy pisemko niniejsze do dnia 31 grudnia 1848 roku zdołamy nie dać zapomnieć czytelnikom naszym nie tylko że żył, ale że żyje ciągle L. A. Dmuszewski w »Kurierze Warszawskim” – pisał de Vidal.
Współcześni badacze upatrują w tej postawie początków upadku pisma, które przestało nadążać za generacyjną zmianą czytelników. Zrobiło się przestarzałe, nudne i za bardzo skupione na tym, by w niczym nie narazić się carskim władzom. Przypuszcza się, że postępowaniem nowego redaktora – obok szacunku dla filozofii poprzednika – mógł kierować strach przed narażeniem na szwank własnej kariery zawodowej.
Ludwik de Vidal pismem kierował zaledwie przez parę miesięcy (na przełomie 1847 i 1848 roku – zdigitalizowane numery możesz sprawdzić na stronach e-buw). Jego praca w banku była ponoć zbyt absorbująca, by pogodzić ją z etatem. W obawie przed utratą stanowiska,de Vidal wybrał stabilny świat finansjery, ale z „Kurierem współpracował aż do swojej śmierci w 1862 roku. Na stanowisku redaktora naczelnego zastąpił go Karol Kucz.