Lotnisko w Modlinie trzeba rozwijać

566

Z marszałkiem województwa mazowieckiego
Adamem Struzikiem rozmawia Agnieszka Skórska–Jarmusz



Mazowieckie porty lotnicze są ostatnio tematem ożywionej dyskusji zarówno w branży lotniczej, jak i mediach. Z czego to wynika?
W dość krótkim czasie pojawił się szereg pomysłów na rozwój portów lotniczych na Mazowszu. Trzeba dodać, że są to propozycje bardzo niejasne. Mieszkańcy regionu stawiają sobie wiele pytań, na które odpowiedzi wciąż brak. Z jednej strony, Okęcie ma przestać istnieć. Z drugiej, Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze wstrzymuje rozbudowę Modlina. Z kolei lotnisko w Radomiu ma stać się komplementarnym dla Okęcia. Jest też kwestia budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego na terenie gminy Baranów. W tym przypadku referendum gminne pokazało, że mieszkańcy nie chcą tej inwestycji. Także okoliczne gminy – Teresin, Wiskitki, Nowa Sucha, Bolimów, Błonie, Sochaczew, Kampinos i Jaktorów są temu przeciwne. Rozwój mazowieckich portów lotniczych był też jednym z tematów Konwentu Marszałków Województw RP w Płocku.
W takim razie, czy jest jakaś alternatywa dla CPK?
Najrozsądniejszym rozwiązaniem jest rozwój istniejących już portów lotniczych, chociażby w Modlinie. Lotnisko w Nowym Dworze Mazowieckim okazało się bardzo trafioną inwestycją. Jego potencjał jest bardzo duży. Gdy powstawało, założenia jego rozwoju przewidywały, że dopiero po 2020 roku osiągnie moment, gdy rocznie będzie obsługiwać 3 mln pasażerów. Tę liczbę osiągnięto już w zeszłym roku. To ogromny sukces tak młodego lotniska. W tej chwili lata się z tego portu w prawie 50 kierunkach. A na kolejny sezon zapowiadane są nowe. To oznacza, że lotnisko wymaga rozbudowy, żeby móc obsługiwać jeszcze większą liczbę pasażerów w dogodnych warunkach.
Wspomniał Pan jednak, że ze strony jednego z udziałowców, czyli Przedsiębiorstwa Państwowe Porty Lotnicze, nie ma zielonego światła dla rozbudowy.
y mogło się w każdej chwili rozbudowywać. Pozwala na to jego pozamiejskie położenie. Oczywiście, na taką inwestycję potrzebne są pieniądze. Dlatego władze lotniska chciały sięgnąć po obligacje bankowe. I tu pojawił się problem. Potrzebna jest bowiem zgoda wszystkich właścicieli spółki, a PPL postanowiło tej inwestycji nie popierać. Trzech z czterech właścicieli w tym właśnie widzi szanse na dalszy rozwój lotniska, natomiast PPL nie potrafi się określić, na czym mu zależy.

Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 3(60)/2018.

Wiadomości i informacje z Warszawy http://kurier-warszawski.pl