Na wstępie dociekanie – Ile wspólnego ma warszawska ulica Miodowa z miodem? Tyle, ile stojący na pólkach sklepowych miód „techniczny” vel „międzynarodowy” z miodem z polskiej pasieki. Na wspomnianej ulicy niegdyś osiedlali się toruńscy piernikarze, więc jakiś powiązania istnieją , a w „technicznym” miodzie jest niewielka domieszka miodu z polskiej pasieki, tylko dla usprawiedliwienia napisu na etykiecie – „Miód z UE i spoza UE”, w nowszej wersji narzuconej prawnie – Miód z Polski i z ….. Ukrainy, Chin, Turcji. Czy te prawne obostrzenia ukrócą rekordową kreatywność handlowców? Zobaczymy.

 

„Nie każdy myśli, ale każdy jada” /Paweł Tremon, kucharz króla Stanisława Augusta Poniatowskiego/

 

Z repertuaru rekordów pochodzi informacja, że dogoniliśmy Amerykanów – mamy w Polsce tyle samo pasiek co 30-krotnie większe USA. Towarzyszy tej informacji konstatacja mówiąca o „przepszczeleniu”. Wynikałoby z tego, że mamy za dużo pszczół. Są to wiadomości publikowane przez poważne agencje i portale, a nie z programu kabaretowego „Miodowe lata”, bowiem tam takich głupot nikt by nie rozpowiadał. A już porównywanie liczby mobilnych pasiek w Stanach Zjednoczonych do liczby polskich stacjonarnych pasiek zakrawa na manipulację dość powierzchowną.

Postawmy sprawę jasno – miód to tylko 10% wartości pracy pszczół, bowiem 90% to korzyści z zapylania roślin pomnażającego plony. Zapylania wciąż zbyt małego. Ten niedostatek ma w skali roku wymiar w postaci 2,5 – 3 mld zł. I te 90% wartości pracy zapylaczy jest kluczowe dla zrozumienia powagi sytuacji.

Warto poznać opinię Pana Marka Barzyka fachowca, pełnowymiarowego pszczelarza, inicjatora wielu przedsięwzięć, jak na przykład organizacji I Forum Pszczelarzy Miejskich (Warszawa 2017), czy cyklicznych Konferencji Pszczelarzy, Ekologów i Leśników pod nazwą „Zielony Parasol” i prezesa Koła Pszczelarzy w Krośnie –

– Obalmy rozpowszechnianą bzdurę o „przepszczeleniu”. Rzekomym! Wartość zapylania w postaci wykonanej pracy przez jedną rodzinę pszczelą wynosi od 1000 do 1500 euro. A przecież dla 75 – 80% roślin zapylanie jest niezbędne. Im więcej pszczół i innych zapylaczy tym wyższe plony. Wytwarzanie miodu jest tu dodatkiem.

Zarzucanie polskiego rynku miodu masowym importem przynosi zyski kupcom. A towarzyszące temu wprowadzanie dumpingowych cen stało się ograniczeniem sprzedaży polskiego miodu przez nasze pasieki. Koło się zamyka, na rynek trafia tańszy miód i wypiera lepszy, polski. Potwierdzenie istnieje w publikacji prof. dr hab. inż. Małgorzaty Dżugan i zespołu badawczego w „Żywność. Nauka. Technologia. Jakość”, 2018 – cyt. „Miód krajowy konkuruje na rynku z miodem importowanym m.in. z Chin, Ukrainy, Argentyny i Meksyku. W zakresie cech sensorycznych produkty te są wątpliwej jakości, sprzedawane po niższych cenach, nie wykazują tak korzystnych cech jak miody krajowe.

W sytuacji, gdy importowany miód zawiera dużo mniej wartości odżywczych niż polski kupcy tworzą mieszanki – 5 do 10% polskiego miody dokładają do sprowadzonego z zagranicy. Głównie z rynku ukraińskiego, przez który wchodzi do Europy miód chiński. Wprawdzie część przekraczającego polską granicę miodu ma stosowne certyfikaty, ale o ich wątpliwej wartości świadczy procedura niemieckiej kontroli artykułów spożywczych, która nie wierzy w deklarowane wyniki analiz. Bada i wykrywa fałsz.

Komisja Europejska analizuje fałszywy miód

Z danych Instytutu Ogrodnictwa wynika, że Ukraina i Chiny odpowiadają za blisko 90%. importu miodu do Polski. Jest on średnio trzykrotnie tańszy od miodu pochodzącego z UE.

Jak podaje Topagrar.pl (12.06.2024) Komisja Europejska przeprowadziła analizy, na podstawie których wykryto, że w importowanym modzie najczęściej znajduje się cukier dodany. Taki „fałszywy miód” narusza przepisy unijnej dyrektywy miodowej. Najwięcej miodu wątpliwej jakości pochodziło z Chin (66 próbek z 89 próbek) – 74% chińskich próbek miodu nie spełnia europejskich norm jakości. Najwyższy odsetek zafałszowań odnotowano w próbkach z Wielkiej Brytanii (100% z 10 próbek) i Turcji (93% z 15 próbek).

Może to jest argument skłaniający polskiego konsumenta do rozwagi, gdy stoi przed półką z miodami z etykietą – „mieszanka miodu z Unii i z poza Unii” lub „pochodzenie miodu z pasiek europejskich” – jak to stosują cwane mieszalnie miodu (jeszcze długo takie napisy spotkamy, mimo wcześniejszych zmian w prawie i najnowszego komunikatu MRiRW z 21.08.2024, iż Komisja Europejska ogłosiła wprowadzenie cła na miód z Ukrainy do końca 2024 roku).

Kupić czy zrezygnować z „międzynarodowego” miodu zawierającego syrop cukrowy? A to znaczy tyle, że za prawdziwe pieniądze mielibyśmy kupić coś miodopodobnego, czyli „miód techniczny” lub „europejski”.

Wydawnictwo pisma „Pasieka” zachęca do wchodzenia na różowy portal  kupujpolskimiod.pl, gdzie funkcjonuje idealna wyszukiwarka najbliższej pasieki. Podobne portale zaczynają organizować zrzeszenia i koła pszczelarzy.

Budowanie świadomości społecznej

Coraz częściej pojawiają się alarmujące komunikaty – Zalew taniego, technicznego miodu ze wschodu oraz wysoki koszty utrzymania pasiek sprawiają, że wielu pszczelarzy likwiduje swoją działalność.

Mniej pasiek, to gorsza sytuacja w ekosystemie. Dlatego tak ważne są starania kół pszczelarskich o poprawienie bioróżnorodności, o ochronę środowiska przed agresywną agrochemią. Pomocne w tym względzie są cykliczne konferencje w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Krośnie pod nazwą „Zielony Parasol” organizowane przez środowisko pszczelarzy w Krośnie i Stowarzyszenie „Polska Ekologia. Jednym z tematów jest kwestia ustokrotnienia nasadzeń drzew i siewu roślin miododajnych, co daje powiększanie bazy pożytkowej dla pszczół i odbudowę obszarów zielonych. A to przekłada się na ograniczenie zanieczyszczeń powietrza w przestrzeni miejskiej.
Innym ważnym wątkiem jest edukacja społeczeństwa i zwiększenie świadomości o roli w łańcuchu produkcji żywności pełnionej przez wszystkie pracowite zapylacze (jest ich 470 gatunków), w tym właśnie pszczoły.

W budowaniu tej świadomości istotne stało się pszczelarstwo miejskie i takie przedsięwzięcia jak wspomniane I Forum Pszczelarzy Miejskich, wspierane przez Stowarzyszenie „Polska Ekologia”. Cały czas wielu członków tej organizacji zaprasza do zagród edukacyjnych, gdzie szkoli dzieci i dorosłych.

Pasiecznicy zwracają uwagę na fakt, że pszczelarstwo to nie tylko miód, ale również inne produkty pszczele takie jak: pierzga pszczela, pyłek kwiatowy, wosk, propolis, mleczko pszczele i jad pszczeli. Pszczelarze ostrzegają przy tym, że na rynku tych produktów mamy również do czynienia z importem i niekontrolowanym napływem bez badań jakościowych i kontroli. Wymienione tu produkty są jeszcze bardziej delikatne i podatne na utratę naturalnych właściwości.

Trzeba wciąż i wszędzie powtarzać, że pszczoły zapylają 80 procent roślin jadalnych i w naturalny sposób, nie chemiczny, zwiększają plony o 40 procent. Im będzie więcej pszczół, tym mniejsze będzie stosowanie nawozów sztucznych i środków ochrony roślin. A spadek liczebności skrzydlatych przyjaciół w Polsce będzie dotkliwy, bowiem miód jest łatwo importować, trudniej zastąpić pracę zapylaczy.