W „Kurierze Warszawskim” nr 1(58)/2018 ukazał się artykuł pt. „Konserwatorska zbrodnia” autorstwa pani Aleksandry Sheybal-Rostek. Opisano w nim sprawę rozbiórki tzw. willi Granzowa przy ul. Chełmżyńskiej 165
w Warszawie, w dzielnicy Rembertów. W artykule tym pojawiły się jednak nieścisłości i przemilczenia, które wypaczają prawdziwy przebieg wydarzeń. Taki sposób przedstawiania historii obiektu jest wynikiem przyjęcia przez autorkę tezy o całkowitej winie organów ochrony zabytków w Warszawie, które nie potrafiły uratować zabytku. Nie mam zamiaru bronić urzędników, ale uważam, że prawda o zagładzie willi jest bardziej złożona i czytelnikom należy się rzetelne i obszerne wyjaśnienie.
Budynek przy ul. Chełmżyńskiej 165 w Rembertowie był siedzibą zarządu cegielni, a nie mieszkaniem jego właściciela. Kazimierz Granzow posiadał własne kamienice przy ul. Marszałkowskiej 64 i Królewskiej 16, a w tej ostatniej mieszkał. Po II wojnie światowej, od 1951 do 1991 roku budynek w Rembertowie był w posiadaniu Kuratorium Oświaty i Wychowania, które urządziło w nim szkołę, następnie przedszkole, a później przez kilka miesięcy 1981 i 1982 roku – Szkolny Ośrodek Socjoterapii. Obiekt nie był gruntownie remontowany, tylko intensywnie eksploatowany i to niezgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem, co było normą w tamtych czasach. Szybkie zniszczenie zabytku świadczy o tym, że nie był on solidnie zbudowany. W 1962 roku kosztorys remontu opiewał na 280 000 zł, a w 1978 roku – na 3 000 000 zł. W 1981 roku budynek był w tak złym stanie, że stropy groziły zawaleniem. Ówczesne Przedsiębiorstwo Państwowe Pracownie Konserwacji Zabytków nie ujęło remontu obiektu w priorytetowych planach finansowych, uznając, że ma on niewielkie znaczenie historyczne i peryferyjną lokalizację. W latach 80. XX w. ściany budynku popękały. Ok. 1990 roku oddzielono od nieruchomości od strony ul. Strażackiej szpaler drzew z ogrodu oraz zachodnią jego część. W 1993 roku stowarzyszenie MONAR chciało zaadaptować zabytek, a w połowie lat 90. XX w. planowano umieszczenie tam filii Urzędu Gminy Warszawa-Rembertów, ale pomysły te nie doszły do skutku. W 2000 roku brakowało już części dachu. W 2003 roku wojewódzki konserwator zabytków informował, że wielokrotnie, acz bezskutecznie, domagał się od właścicieli podjęcia remontu zabytku. Natomiast w tym samym roku rzeczoznawca budowlany, biegły sądowy, stwierdził, że „wykonanie jakichkolwiek prac remontowych nie znajduje żadnego uzasadnienia”, a obiekt kwalifikuje się jedynie do wyburzenia. W 2004 roku zawaliła się wieża, w 2005 nie było już dachu, a w 2009 oderwały się fragmenty ścian. W 2007 roku Rada Dzielnicy Rembertów m.st. Warszawy podjęła uchwałę o zwróceniu się do prezydenta m.st. Warszawy z wnioskiem o zakup zabytku przez miasto, znowu bezskutecznie. W 2009 roku poszerzono i zmodernizowano ul. Strażacką, usuwając przy tym część drzew odciętych wcześniej od ogrodu.
Od 1 czerwca 2006 roku sprawy kontroli zabytków zostały przejęte od mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków przez Miasto Stołeczne Warszawa. W 2007 roku stołeczny konserwator zabytków zawiadomił policję o możliwości popełnienia wykroczenia polegającego na braku zabezpieczenia willi Granzowa przed zniszczeniem. W 2009 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi Północ umorzył postępowanie, stwierdzając, że właściciele nie mieli obowiązku remontu budynku przeznaczonego do rozbiórki. Wcześniej jednak, w 2008 roku stołeczny konserwator zabytków wszczął postępowanie w sprawie wydania nakazu przeprowadzePOLEMIKIA …
Pełna wersja tego i pozostałych artykułów dostępna jest w papierowym wydaniu Kuriera Warszawskiego nr 2 (59)/2018.