Niegłupia ta książka. „Głos cynika. Terapia liberalna”. I twierdzę tak nie dlatego, że napisał ją Jerzy Wysocki, którego znam od bodaj 30 lat (o kurczę, jak ten czas leci!!!) i który był kiedyś moim szefem w „Życiu Warszawy”. Twierdzę tak, bo rzeczy, które wyciąga w zebranych w niej felietonach bywają tak absurdalne, iż zazwyczaj nawet tego nie zauważamy, tylko przechodzimy nad nimi do porządku dziennego.
Ale po kolei. Całość składa się – jak już wspomniałem – z felietonów, które powstawały „na gorąco” w latach 2013 – 2019. Są one reakcją Wysockiego na bieżące wydarzenia. Niektóre, te pierwsze zamieszczone w książce, dzisiaj są, hmm… może nie zdezaktualizowane – raczej przyćmione nowymi wydarzeniami, które dawne absurdy uczyniły mało co znaczącymi epizodami naszych dni codziennych. Bywa.
Wpierw jednak Jerzy robi wywiad sam ze sobą, zastanawiając się… kimże on właściwie jest? Jak pisze, ustalili kiedyś z Tomkiem Wołkiem, iż liberalnym konserwatystą. Albo na odwrót. Nie zgadzam się z nimi. Nie widzę w autorze nic z konserwatysty, za to liberał to jest on ci pełną gębą!
Pamiętam, było to na początku lat 90. ubiegłego wieku, jak ówczesny wicenaczelny „Życia Warszawy” Jerzy Wysocki zareagował na tekst, że w „Rzepie” to dziennikarze mają dobrze. Bo mają taki socjal, o którym można tylko pomarzyć. Pożyczki nieoprocentowane z kasy zapomogowej, komputery kupowane na raty przez wydawcę i spłacane bez żadnych procentów… Ba, podobno nawet mieszkania mogli tak kupować.
I pamiętam minę „Naczelnego”. Z lekka oburzoną, zirytowaną i taką pogardliwą trochę. – To jakaś bzdura! Może co jeszcze, obiady firmowe i wczasy FWP, co? Dziennikarz powinien zarabiać tyle, żeby go na to wszystko było stać! To jest jedyne, słuszne rozwiązanie. Zarabiasz – możesz jeść obiady w najlepszej restauracji. Zarabiasz – możesz sobie kupić najlepszy komputer. Bez łaski kogoś tam w firmie, który albo ci da, albo ci nie da. Bo na przykład cię nie lubi – tak wtedy mówił Wysocki.
I w wielu pisanych trzy dekady później felietonach Wysocki obstaje przy swoim. Z reguły słusznie, choć nie zawsze. Bo życie za nic w świecie nie chce być takie czarno-białe. Ot, choćby w przypadku felietonu z grudnia 2013 roku pt. „„Staruch” na prezesa, czyli Barcelona Leszka Millera”, w którym Jerzy pisze o tym, jak w obliczu zbliżających się wyborów wszystkie opcje polityczne chcą nieba przychylić elektoratowi i obiecują co się da, gdzie się da i jak się da.
I ma w tej konstatacji „Cynik” oczywiście rację, choć nie wszystkie podane przykłady są słuszne. „Dlatego nie damy skrzywdzić działkowców uprawiających marchewkę w centrach miast…” – pisze. I tu, sorry Jerzy, nie masz kompletnie racji! Co wynika, znowu sorry, ale z Twojej niewiedzy! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak użyteczne, ba – więcej, niezbędne dla centrów miast są działki! One dają to wszystko o co dzisiaj walczymy: ekologię! Panie „Cyniku”, bez działek nie owadów, pszczół (niezbędnych dla życia na ziemi) jeży i mnóstwa innej flory i fauny.
I jeszcze dwa teksty. Z tego roku.
„Stawka minimalna i biedny pan Hieronim”. Jak sam tytuł wskazuje, rzecz dotyczy stawki minimalnej, której absurdalność Jerzy obrazowo wykazuje. Ja jednak ciekaw jestem, co by Autor na ten temat napisał dziś – po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego i ogłoszeniu nowych horrendalnie wysokich stawek płacy minimalnej mających obowiązywać już od przyszłego roku…
„Popieram PiS”. Nie, nie – zastrzega się na wstępie felietonu Jerzy. On tylko popiera go w jednej kwestii – pomysłu rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw Adama Abramowicza w kwestii składek ZUS, który sprowadza się do tego, że: dobrowolnie płacisz – masz emeryturę, dobrowolnie nie płacisz – nie masz emerytury. Inaczej, skrótowo – o dobrowolności płacenia na ZUS. Fajne, co? Tylko jak to się ma do ostatniego wystąpienia prezesa partii rządzącej, w którym zapowiedział on znaczne podwyższenie składek zusowskich. Z podsumowaniem, że jeśli przedsiębiorcy nie będzie na to stać, to niech zamyka firmę i pójdzie… No właśnie, gdzie? Na bezrobocie? Zasiłek? A może na państwową posadę?
Jerzy, uprzejmie proszę o komentarz. Przeczytam na pewno z dużym zainteresowaniem.
A Państwu „Głos cynika” polecam. Miłej lektury.
Paweł Ludwicki
Jerzy Wysocki, „Głos cynika. Terapia liberalna”, Wydawnictwo Nieoczywiste, Warszawa
2019